W warunkach pełnej dyskrecji, w kilku zakładach Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ) ściśle chronionych przed zewnętrznymi intruzami i sabotażem rozpoczęły się prace nad konstrukcją precyzyjnej rakiety przeciwlotniczej, potężniejszej od legendarnych piorunów.
Nowy pocisk ze wzmocnioną głowicą, o zasięgu przekraczającym 10 km, będzie zgodnie ze znaną w krainie manpadsów zasadą „wystrzel i zapomnij” naprowadzany na cel najpierw radiowo, a w końcowej fazie lotu – na podczerwień, czyli na źródło promieniowania termicznego (silnik statku powietrznego). Konstrukcja ta ma być demonstracją możliwości rodzimej zbrojeniówki.
Czytaj więcej
Agencja informacyjna Bloomberg opublikowała informację, że władze Stanów Zjednoczonych rozważają przekazanie Siłom Zbrojnym Ukrainy bojowych wozów piechoty M2 Bradley.
– Prace nad nową rakietą ruszyły. Planujemy, że za 18 miesięcy odbędą się pierwsze próby w locie nowej konstrukcji, w ramach projektu „Grzmot”. W skoncentrowanej wokół Meska grupie firm i ośrodków badawczych panuje pełna mobilizacja – zapewnia Przemysław Kowalczuk, szef stołecznego PIT Radwaru (radary, systemy kontroli powietrznej, rozpoznania i dowodzenia, artyleria przeciwlotnicza) i równocześnie odpowiedzialny za rozwój wiceprezes centrum amunicyjnego i rakietowego PGZ – Mesko.
Precyzyjny pocisk
Plan wybicia się na rakietową niezależność nie jest w krajowym przemyśle obronnym niczym nowym, wcześniejsze próby kończyły się jednak na zapowiedziach, w najlepszym razie, po krótkim rozbiegu. Grzęzły w gabinetach decydentów ulegających naciskom zagranicznych lobbystów oferujących importowaną broń.