Po kilkuletnich bojach 21 czerwca zeszłego roku weszła w życie ustawa o biegłych rewidentach. W ostatniej chwili wprowadzono do niej zmiany, które przysporzyły branży zmartwień.
– Intencja ustawodawcy była szczytna, ale wiele wskazuje, że skutki będą odwrotne – podkreślali zgodnie przedstawiciele branży audytorskiej podczas poniedziałkowej debaty, która poprzedziła rozdanie nagród w tegorocznym Rankingu Audytorów „Rzeczpospolitej". Wzięli w niej udział przedstawiciele firm EY, Deloitte, KPMG, BDO, organizacji branżowych oraz rynku kapitałowego. Zastanawiali się m.in., dlaczego nasz kraj ma najbardziej restrykcyjne przepisy w zakresie badania sprawozdań finansowych w całej Unii Europejskiej.
Skutki pod lupą
– Mniejsze firmy mogą nie sprostać nowym wymaganiom regulacyjnym w zakresie samej organizacji, wyższych opłat z tytułu nadzoru oraz koniecznych nakładów na systemy informatyczne – podkreśla Therese Baginski, partner we wrocławskim biurze Rödl & Partner.
Po zmianach przepisów doszło do mocnej polaryzacji rynku: podzielił się na sektor audytu jednostek zainteresowania publicznego (czyli między innymi spółek giełdowych) oraz pozostałych. W tym pierwszym już pojawiają się pierwsze symptomy zmian. Jedna z nich dotyczy rozdzielenia funkcji audytora i doradcy (w audytowanych przez niego podmiotach).
– Nasze doświadczenia to działanie dwukierunkowe, tj. mamy do czynienia z sytuacją, że musieliśmy zrezygnować np. z doradztwa podatkowego. Sytuacja ta spotykała się zazwyczaj z pytaniem ze strony klienta – kogo rekomendujemy w to miejsce? W przeciwnym kierunku odczuwamy to w taki sposób, że wielu klientów wielkiej czwórki, poszukując nowych doradców, również oczekiwało rekomendacji swojego dotychczasowego audytora i często byliśmy rekomendowani jako alternatywa – mówi Roman Seredyński, partner zarządzający UHY ECA.