Pandemia koronawirusa poturbowała branżę targową wyjątkowo dotkliwie. Nadzieja w jesieni – pierwszy miesiąc po wakacjach pełen jest imprez, zarówno tych tradycyjne organizowanych we wrześniu, jak również przeniesionych z sezonu wiosennego, a nawet z ubiegłego roku.
– Mamy teraz prawdziwą erupcję wydarzeń – mówi Sławomir Majman, wiceprezes Zarządu Targów Warszawskich, które w najbliższy poniedziałek rozpoczynają w Gdańsku kolejną edycję Międzynarodowych Targów Morskich Baltexpo. Zdaniem Majmana, wrzesień można uznać za pierwszy miesiąc prawdziwej działalności dla sektora od początku pandemii.
Czytaj więcej
Branża targów i wydarzeń będzie odmrażana prawdopodobnie jako ostatnia. Od marca 2020 r. nie miał...
Walka o przetrwanie
Firmy targowe mocno się spieszą, bo nie ma pewności, czy planowanych wydarzeń znowu nie wyhamuje kolejna fala koronawirusa. – Organizatorzy ściskają terminy, żeby zdążyć przed ewentualnym kolejnym lockdownem. Wydzierają wszelkie okazje organizowania imprez, do kiedy tylko się da – przyznaje Małgorzata Musiał-Bzowska, sekretarz Rady Przemysłu Spotkań i Wydarzeń (RPSW).
Trudno się dziwić, bo branża wchodzi w jesienny sezon mocno obolała. Szacuje się, że jej realne straty sięgają już 2,5 mld zł, podczas gdy przed wakacjami Polska Izba Przemysłu Targowego (PIPT) oceniała je na 2 mld zł. Według danych InfoCredit sprawdzającego wyniki finansowe ośmiu spółek, które opublikowały już wyniki za 2020 r., ich przychody spadły o jedna czwartą, a w przypadku Międzynarodowych Targów Poznańskich spadek był 42-procentowy.