Jeszcze we wtorek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen dostała list od szefów rządów ośmiu państw Europy Środkowo-Wschodniej, sprzeciwiających się planom ogłoszenia tzw. systematyki bez gazu i energii nuklearnej. Pod apelem, poza premierem Mateuszem Morawieckim, podpisali się też przywódcy Czech, Słowacji, Węgier, Bułgarii, Rumunii, Cypru i Malty. Zareagowali oni na plan pakietu przepisów, którego centralną częścią jest tzw. taksonomia, czyli unijna systematyka dotycząca zmiany klimatu. To pierwszy zbiór technicznych kryteriów służących zdefiniowaniu, które rodzaje działalności w znaczącym stopniu przyczyniają się do łagodzenia zmiany klimatu. Systematyka obejmie ok. 40 proc. przedsiębiorstw notowanych na giełdzie i działających w sektorach, na które przypada niemal 80 proc. bezpośrednich emisji gazów cieplarnianych w Europie. Uwzględnione zostaną takie sektory jak energetyka, leśnictwo, przemysł wytwórczy, transport i budynki. Firmy będą wiedziały, jakie kryteria muszą spełniać, żeby dostać zieloną etykietę, banki i fundusze będą wiedziały, jak inwestować w zielony sposób. Dla tych rodzajów działalności gospodarczej, które w tej nowej systematyce się nie znajdą, skutki będą bardzo poważne. Nie tylko brak dostępu do unijnych funduszy, ale też znacznie utrudnione finansowanie na rynku prywatnym. Dlatego Polsce, która jest krajem najbardziej uzależnionym od węgla, tak zależało, żeby systematyka objęła dwa źródła energii: gaz i energię nuklearną. One mają być dla Polski przejściowym (gaz) lub docelowym sposobem osiągnięcia neutralności klimatycznej.