Radmor połączy państwa NATO

Gdyński Radmor wraz z europejskimi potęgami wojskowej telekomunikacji zbuduje nową radiostację, która połączy sojuszników z NATO

Publikacja: 21.11.2009 11:45

Polski żołnierz w Afganistanie z zestawem radiowym

Polski żołnierz w Afganistanie z zestawem radiowym

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Dziś cyfrowe radia, którymi dysponują Niemcy, Hiszpanie czy Brytyjczycy nie są w stanie bezpośrednio się komunikować. Ma to zmienić budowana właśnie w ramach europejskiego programu programowalna radiostacja, wspólna dla sojuszniczych armii i sił porządkowych. To nie przypadek, że w strategicznym projekcie oprócz takich potentatów militarnej łączności jak francuski Thales, hiszpańska Indra, szwedzki Saab, włoski Selex czy fiński Elektrobit, uczestniczy gdyński Radmor.

Andrzej Synowiecki, prezes firmy tłumaczy, że zamiary Radmoru od lat są konsekwentne: pomorska spółka zatrudniająca 420 pracowników chce być w światowej czołówce twórców i producentów urządzeń dla radiokomunikacji militarnej. Od lat w Radmorze trwa więc ściganie się z światowymi potentatami.

— Ponieważ elektroniczny sprzęt starzeje się błyskawicznie, szansę na sukces mają w branży tylko ci którzy wybrali innowacyjne strategie — mówi Synowiecki.

Zagraniczna ekspansja Radmoru zdaje się potwierdzać ten pogląd. Doręczna radiostacja dowódców podstawowego szczebla R 35 01 sprzedała się już w kilkunastu krajach. Licencję jej produkcji kupili w gdyńskich zakładach Czesi i Litwini. — Sprzedajemy już nowe generacje tego radia a źródeł sukcesu upatrywałbym właśnie w ciągłym rozwijaniu konstrukcji — mówi prezes Synowiecki.

W kryzysie, który szczególnie w tym roku dotknął zbrojeniówkę, Radmor nie ograniczył nakładów na badania i rozwój. — Co roku wydajemy na innowacje ponad 20 mln zł, w obecnym, trudniejszym roku, wręcz położyliśmy nacisk na rozwijanie nowych konstrukcji. To one będą atutem firmy kiedy powróci koniunktura — nie ma wątpliwości prezes gdyńskiego zakładu.

Pomorska firma już zrobiła 200 pierwszych, wymyślonych w Gdyni żołnierskich radiostacji osobistych, które w przyszłości będą na polu walki podstawowym środkiem komunikacji głosowej i przesyłania danych. Te właśnie radiostacje R — 35010, to dziś najmniejsze i najlżejsze wojskowe środki łączności przeznaczone do indywidualnego użytku na świecie.

Szef gdyńskiej firmy, który spodziewa się w tym roku 70 mln zł przychodów w spółce podkreśla, że co czwarty etat w zakładzie przeznaczono dla konstruktora. Mimo załamania w branży obronnej i fali zwolnień w całej zbrojeniówce, w Radmorze nadal przyjmuje się inżynierów a na zdolnych konstruktorów wciąż czekają etaty.

Dziś cyfrowe radia, którymi dysponują Niemcy, Hiszpanie czy Brytyjczycy nie są w stanie bezpośrednio się komunikować. Ma to zmienić budowana właśnie w ramach europejskiego programu programowalna radiostacja, wspólna dla sojuszniczych armii i sił porządkowych. To nie przypadek, że w strategicznym projekcie oprócz takich potentatów militarnej łączności jak francuski Thales, hiszpańska Indra, szwedzki Saab, włoski Selex czy fiński Elektrobit, uczestniczy gdyński Radmor.

Andrzej Synowiecki, prezes firmy tłumaczy, że zamiary Radmoru od lat są konsekwentne: pomorska spółka zatrudniająca 420 pracowników chce być w światowej czołówce twórców i producentów urządzeń dla radiokomunikacji militarnej. Od lat w Radmorze trwa więc ściganie się z światowymi potentatami.

Biznes
Jak deregulacja może pomóc firmom? Ich oczekiwania sprawdził PIE
Biznes
Rodzina Trumpa aktywnie inwestuje. Skok cen akcji
Biznes
Chiński inwestor kupił kultową włoską markę Bialetti
Biznes
Groźby Trumpa wobec Chin, problemy polskich firm i niepokojąca siła rubla
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Biznes
Ruszyła karuzela nazwisk kandydatów na nowego prezesa UKE