Niewykluczone, że resort obrony narodowej dokona zmian w technicznych wymaganiach przetargowych dotyczących przyszłych samolotów LIFT (Lead-In Fight Trainer), aby uwzględnić wnioski komisji Millera (badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej), dotyczące przyszłego szkolenia pilotów — dowiedzieliśmy się z rządowych źródeł.

W środę fakt opóźnienia przetargu potwierdził nam Marcin Idzik wiceminister obrony narodowej ds uzbrojenia i modernizacji sił zbrojnych. — Rozważamy możliwość przesunięcia terminu ostatecznego zgłaszania ofert o kolejne 2 miesiące, aby dać czas fachowcom na dodatkowe analizy i zaproponowanie rozwiązań ważnych dla systemu przygotowań przyszłych wojskowych pilotów — mówi wiceminister.

MON, które na wydatki związane z LIFT jeszcze w tym roku zarezerwowało ok. 200 mln zł, już raz przesunęło termin zgłaszania ostatecznych ofert w samolotowym przetargu. Zamiast w lipcu, oferty miały trafić na stół komisji konkursowej w końcu sierpnia. Już wiadomo, że tak się nie stanie. Nowy szef MON Tomasz Siemoniak, podczas niedawnego posiedzenia sejmowej komisji obrony zdawał się sugerować, że przyszłość całego przetargu w obecnym kształcie jest niepewna. — W obliczu zagrożenia kryzysem skomplikowała się sytuacja finansowa państwa, dokonywanie istotnych rozstrzygnięć inwestycyjnych w przededniu wyborów naraża wojskowych decydentów na dodatkowe turbulencje, a rosnące szanse koreańskiego producenta i jego ewentualne zwycięstwo w przetargu trzeba by tłumaczyć europejskim partnerom akurat w okresie polskiej prezydencji — wylicza potencjalne przeszkody Grzegorz Hołdanowicz ekspert militarny, redaktor naczelny fachowego pisma Raport WTO.

Na razie w wyścigu o polskie zamówienia wciąż liczą się samolot T 50 produkowany przez Korea Aerospace Industries i europejski M 346 Master włoskiej Alenii Aermacchii. Z gry wcześniej odpadły brytyjski Hawk AJT (BAE Systems) i czeski — L159 alca z Aero Vodochody —bo nie spełniły wyśrubowanych warunków technicznych, eksponujących cechy bojowe maszyn. Ale zapowiedź istotnej rewizji polskich wymagań przetargowych zachęca przegranych do powrotu. Jak się dowiadujemy, zmodyfikowaną ofertę gotowi byliby złożyć Czesi. — Jeśli poprawione wymagania skupią się na szkoleniowym przeznaczeniu samolotów, jesteśmy zdecydowani znów przystąpić do przetargu — oświadcza też BAE Systems.