Steinhafel ogłosił w poniedziałek swoje odejście z firmy, z którą związany był od 35 lat. Dymisję wymusiła na nim rada nadzorcza i miała do tego poważne powody. Zaledwie pięć miesięcy temu Target, druga co do wielkości (po Wal Marcie) sieć domów towarowych w USA, stała się obiektem bezprecedensowego włamania hakerów, którzy weszli w posiadanie kilkudziesięciu milionów numerów kart kredytowych klientów. Powodem była przestarzała i słabo zabezpieczona sieć informatyczna spółki. Gwoździem do trumny dla Steinhafela okazał się jednak ostatni raport kwartalny, który rozczarował. Zyski spółki wyniosły 498 milionów dolarów, czyli 77 centów na akcję, podczas gdy w analogicznym okresie ubr. wyniosły odpowiednio 697 mln dol. i 1,04 dol.
Według oświadczenia spółki Steinhafel ma otrzymać odprawę, której wysokości oficjalnie nie ujawniono. Dziennikarze jednak obliczyli, że chodzi o sporą sumę; 11,7 miliona dolarów wynagrodzenia i premii, 1,2 mln dol. świadczeń emerytalnych i nawet 42 miliony dolarów świadczeń, które będą wypłacane w ciągu kolejnych lat. Steinhafel ma też w portfelu akcje spółki warte 12,7 mln dol.
"Złoty parasol" Steinhafela nie jest jednak niczym wyjątkowym w historii spółki. Jego poprzednik Robert Ulrich, który odszedł w 2007 roku, otrzymał od Target odprawę w wysokości 141 mln dol.
Tomasz Deptuła z Nowego Jorku