Prąd bez granic w Unii. Czy jesteśmy gotowi?

Wspólny rynek wystawi polskie spółki na konkurencję z niskoemisyjnymi źródłami, np. niemieckimi wiatrakami czy czeskim atomem.

Aktualizacja: 01.07.2015 21:18 Publikacja: 01.07.2015 21:00

Komisja Europejska w połowie lipca przedstawi do konsultacji materiał ws. nowej organizacji rynku energii. „Rzeczpospolita" dotarła do nieoficjalnego dokumentu pokazującego kierunki, w których powinny podążać państwa UE, by w pełni zrealizować ideę unii energetycznej. Tym razem chodzi nie o większą niezależność od rosyjskiego gazu, ale o swobodny przepływ energii. Ma być tania i dostępna w chwili zapotrzebowania.

Regionalna konkurencja

Podstawą ma więc być rozbudowa połączeń transgranicznych i zwiększenie przepustowości przesyłu między państwami. Na znaczeniu będą zyskiwać źródła odnawialne, które powinny być w pełni zintegrowane z systemem.

Bilansowanie mocy ma się zaś odbywać w ramach regionu, a nie w granicach kraju. Stworzenie efektywnych ram prawnych pozwalających na kontraktowanie prądu z wyprzedzeniem zmniejszy konieczność wsparcia w postaci mechanizmów mocy i dostarczy rynkowych bodźców inwestycyjnych.

Według Macieja Bukowskiego, prezesa Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych, najważniejszym przesłaniem jest dążenie KE do zwiększania integracji systemów energetycznych w obrębie Wspólnoty.

– Celem jest, by w perspektywie rynek krajowy przestał być punktem odniesienia – zauważa Bukowski.

W tej sytuacji na znaczeniu zyskiwać będą import i eksport energii, a rola narodowych czempionów energetycznych się zmniejszy.

– Stopniowo i nasze spółki będą musiały zmieniać modele biznesowe i miks paliwowy, by konkurować z niskoemisyjnymi źródłami w sąsiednich krajach, np. z niemieckimi wiatrakami czy czeskimi elektrowniami jądrowymi – wskazuje szef WISE. Jego zdaniem budowane dziś elektrownie węglowe w Opolu, Jaworznie i Kozienicach są narażone na ryzyko przeskalowania, tzn. zbyt dużej zainstalowanej mocy w stosunku do potrzeb. Zyskać można zaś, budując wydajne źródła niskoemisyjne, np. wiatraki na morzu lub reaktor jądrowy, a od połowy przyszłej dekady także farmy fotowoltaiczne o dużej mocy.

– Wysokosprawne i bardziej elastyczne źródła węglowe w perspektywie 10–15 lat mogą się przydać, zwłaszcza jeśli będą potrafiły produkować prąd w momencie, gdy mniej wieje i rzadziej świeci słońce – uważa z kolei Joanna Maćkowiak-Pandera, szefowa Forum Analiz Energetycznych.

Ale wskazuje, że Europa odchodzi dziś od węgla, więc opłacalność nowych jednostek stoi pod znakiem zapytania.

Przeszkody polityczne

Eksperci twierdzą jednak, że to nie spółki energetyczne będą miały problem z przyjęciem tej nowej rzeczywistości do wiadomości, lecz raczej polscy politycy.

– Dążenia KE do budowy wspólnego rynku energii można porównać do toczenia ciężkiego kamienia pod górę. Nawet jeśli czasem proces ten zwalnia, to ciągle idzie w tym samym kierunku – mówi szef WISE.

Uważa, że wspólny rynek energii z jego mechanizmami wsparcia stanie się rzeczywistością około 2030 r. – Lepiej go współtworzyć, niż wykluczyć się z niego przez jego kontestowanie – dodaje.

Ale Bartłomiej Kubicki z Societe Generale nie sądzi, by kraje UE szybko osiągnęły porozumienie w sprawie znaczącego zwiększenia przepustowości połączeń transgranicznych. – To uderzyłoby w narodowych czempionów z sektora energetyki, którzy w każdym kraju UE są w jakiś sposób chronieni przez państwo – argumentuje.

Zrealizowanie się takiego scenariusza byłoby bardzo niekorzystne dla naszych firm.

– Bo nawet jeśli w I kwartale znów staliśmy się eksporterem netto energii, to nadal różnica między ceną hurtową na TGE i tą na rynku niemieckim, czeskim czy słowackim wynosi 6–7 euro na 1 MWh – wskazuje Kubicki.

Opinia

Janusz Steinhoff | ekspert ds. energetyki, były minister gospodarki

Polska jest zainteresowana tworzeniem konkurencyjnego rynku energii i gazu. Dlatego właśnie budujemy transgraniczne połączenia systemów, które poprawią nasze bezpieczeństwo. Co prawda zwiększony przepływ prądu przez granice może chwilowo wpłynąć na obniżenie wartości rynkowej naszych wytwórców. Jednak państwo, które jest większościowym właścicielem tylko części spółek energetycznych i gazowych, nie może wspólnego rynku postrzegać wyłącznie przez pryzmat ochrony ich interesów. Musi troszczyć się głównie o rozwój rynku i wspierać jego konkurencyjność. Dzięki temu spadną ceny energii, co przełoży się na niższe koszty dla gospodarki. Z kolei nasze spółki już dużo zrobiły, by uczestniczyć w tym procesie transformacji. Budują sprawniejsze bloki i odnawialne źródła.

Biznes
Nippon Steel nie przejmie US Steel. Jest weto Joe Bidena
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Biznes
Francuscy prezesi wątpią w swój kraj najbardziej od ponad dekady. Stawiają na zagranicę
Biznes
Nowy zakaz w Mediolanie uderzy w turystów? Od 1 stycznia kary nawet do 240 euro
Biznes
Niemcy wreszcie ruszyli na zakupy zbrojeniowe i idą na rekord
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Biznes
Jak uratować polskie hutnictwo? Resort przemysłu powołuje zespół
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay