Lubelski Węgiel Bogdanka i Jastrzębska Spółka Węglowa nie rezygnują z planów uzyskania koncesji na przyległe do ich kopalń złoża węgla: K 6-7 oraz Dębieńsko. Jak ustaliliśmy, przez najbliższy rok nie będą jednak podejmować żadnych działań, a jedynie czekać, aż operujący na tych terenach australijski Prairie Mining sam wypadnie z gry. A raf, na które może się natknąć, jest sporo.
Bez koncesji
Jak ustaliliśmy, Prairie już w lutym 2017 r. skończyła się koncesja rozpoznawcza na położone na Lubelszczyźnie złoże K 6-7. Spółka wciąż jednak ma pierwszeństwo na uzyskanie koncesji wydobywczej na tym obszarze, ale tylko do kwietnia 2018 r. Chce tam wybudować kopalnię Jan Karski.
– Szanse na to, że do tego czasu uda im się zgromadzić pełną dokumentację i złożyć wniosek koncesyjny, są niewielkie. Nie mają przecież nawet decyzji środowiskowej dla swojego projektu, a to pochłania wiele czasu – usłyszeliśmy w jednej ze spółek węglowych.
Australijska spółka jest już przyzwyczajona do ciągłych spekulacji, że planowane przez nią inwestycje mogą się nie udać. Czasu na uzyskanie koncesji jest jednak faktycznie coraz mniej. – Zgodnie z polskim prawem geologicznym i górniczym Prairie posiada prawa do realizacji projektów Jan Karski i Dębieńska i jest objęty ochroną w ramach umów międzynarodowych – podkreśla Ben Stoikovich, prezes Prairie Mining.
Przekonuje, że spółka zgodnie z harmonogramem ukończy dokumentację niezbędną do złożenia wniosku o koncesję na obszar K 6-7. – Prace nad dokumentacją, włącznie z raportem środowiskowym, są na bardzo zaawansowanym etapie – podkreśla Stoikovich.