Rząd odsłonił karty w sprawie pomocy kredytobiorcom. Plan opiera się na trzech filarach. Jak poinformował na konferencji premier Mateusz Morawiecki, wprowadzone zostaną cztery miesiące wakacji kredytowych w 2022 r. i cztery miesiące w 2023 r. Koszt tego wsparcia szacowany jest na 3 mld zł.
Oprócz tego banki będą musiały uzupełnić Fundusz Wsparcia Kredytobiorców kwotą 1,4 mld zł w tym roku, tak aby w funduszu znajdowały się 2 mld zł. Wskaźnik WIBOR, na którym obecnie oparte są kredyty w złotych, będzie zaś obniżony do nowej stawki, wynegocjowanej przez rząd z bankami. Te pomysły były już wcześniej zapowiedziane, ale teraz znamy ich koszty. W ocenie skutków regulacji stwierdzono, że łączny koszt zmian zaproponowanych przez rząd dla sektora bankowego w tym roku może wynieść ok. 8,9 mld zł.
Czytaj więcej
Planując hurtowe wsparcie dla kredytobiorców, rząd ponownie sabotuje walkę banku centralnego z inflacją. To przedłuży okres wysokich stóp procentowych, ostatecznie szkodząc rzekomym beneficjentom. No, ale to będzie już po wyborach.
Odłożenie spłat
Czy jednak obywatele faktycznie aż tak bardzo skorzystają na planach rządu?
Jak przyznał Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, wakacje kredytowe są oczywiście słuszne, jednak oznaczają one odłożenie spłat raty kredytu, a nie ich anulowanie. Więc nie do końca jest prawdą, że kredytobiorcy na tym zaoszczędzą.