Opadający kurz wyborczej kampanii i wciąż spływające wyniki odsłaniają skalę porażki Partii Demokratycznej. Poza urzędem prezydenckim utraci ona większość w Senacie, a także (najprawdopodobniej) pozostanie w opozycji w Izbie Reprezentantów. Wydaje się, że przyczyną kiepskiego wyniku jest powtórzenie błędów sprzed 8 lat.
Coraz częściej słychać o już prawie że „pewnym” zwycięstwie Donalda Trumpa w listopadowych wyborach na prezydenta USA. Jednak pogłoski o politycznej śmierci Joe Bidena są mocno przesadzone. Choć osłabiony, nadal ma w rękach wiele mocnych kart.
Jak uczy nas historia III RP, wybory na urząd prezydenta RP regularnie pozwalają zaistnieć kandydatom spoza układu politycznego. Degrengolada ugrupowań prawicy stwarza Krzysztofowi Stanowskiemu szansę na potencjalnie dobry wynik.
Dotychczas PiS traktował Konfederację z nie mniejszą wrogością niż inne ugrupowania opozycji. Jednak wiele wskazuje na to, że bez znalezienia porozumienia z tą formacją partia Jarosława Kaczyńskiego o powrocie do władzy będzie mogła tylko pomarzyć.