Teza 1: Polska odnosiłaby większe korzyści z członkostwa w UE, gdyby przyjęła euro.
Dynamika realnego PKB w Polsce po 2009 r. przekraczała tę osiąganą przez inne kraje regionu, w tym te, które przyjęły euro. Nie widzę istotnych mechanizmów, które miałyby to tempo jeszcze podwyższyć (zwłaszcza przy modelu konkurencji niskimi kosztami), choć na pewno przyjęcie euro zmieniłoby dynamikę polityczną i podział dochodów w kraju. Przykładowo, potencjalna aprecjacja realnego kursu walutowego (i brak kursowego kanału dostosowania) mogłoby sprzyjać krajowym posiadaczom kapitału, jednocześnie zwiększając niestabilność w sferze zatrudnienia.
Teza 1: Budżet na Wspólną Politykę Rolną powinien zostać zwiększony w obliczu wyzwań związanych ze zmianami klimatu i wojną w Ukrainie, pomimo malejącego znaczenia rolnictwa w PKB.
Problem nie dotyczy skali budżetu WPR, ale jego rozdysponowania, powiązania z celami środowiskowo-klimatycznymi oraz osadzenia w szerszym reżymie oligopolistyczno-rynkowym.
Teza 2: Nie da się jednocześnie wprowadzić Europejskiego Zielonego Ładu w rolnictwie w obecnym kształcie, poprawić sytuacji dochodowej rolników oraz utrzymać cen żywności na niezmienionym poziomie.
Teza ta opiera się na cichym - lecz błędnym - założeniu, że struktury rynkowe są dane raz na zawsze i nie można ich regulować czy moderować dla celów społeczno-ekologicznych.
U źródeł opisanego trylematu stoją tak naprawdę oligopolistyczne struktury w handlu, przemyśle spożywczym i produkcji nakładów dla produkcji rolnej (nawozów, paliw, maszyn itd.), w zestawieniu z rozdrobnioną strukturą rolnictwa. To prowadzi do jednoczesnego wyzysku pracy rolników, ziemi oraz konsumentów - nabywców żywności. Rozwiązanie trylematu jest możliwe, wymaga jednak - po pierwsze - interwencji państwa w sferze skupu produktów rolnych, w handlu detalicznym żywnością, a także w rozwijaniu ogólnodostępnych technologii i infrastruktury dla rolnictwa ekologicznego. Po drugie, potrzebujemy stopniowej kolektywizacji produkcji rolnej w spółdzielniach i grupach producenckich. To ostatnie umożliwiłoby pojedynczym rolnikom uzyskiwanie efektów skali (nawet przy zachowaniu małych obszarów pojedynczych gospodarstw rolnych) oraz zwiększyło ich siłę przetargową w relacji z nabywcami ich produktów i dostawcami nawozów.
Teza 1: Sektor rolniczy należy do największych beneficjentów członkostwa Polski w UE.
Teza 2: Wspólna Polityka Rolna w obecnym kształcie ogranicza konkurencyjność europejskiego rolnictwa.
Teza o petryfikacji rozdrobnienia jest błędna empirycznie. W świetle danych Eurostatu w całej Europie dochodzi do stopniowej koncentracji ziemi rolnej i upadku małoobszarowego rolnictwa. Od 2003 r. liczba gospodarstw rolnych w UE spadła o 40 proc. Dzieje się tak m.in za sprawą WPR, która w dużej mierze trafia do największych gospodarstw (ok. 80 proc. środków trafia do 20 proc. największych farm), często funkcjonujących w modelu rolnictwa przemysłowego. To skutek prostego powiązania subsydiów z wielkością gospodarstwa przy braku górnego pułapu wielkości subsydiów. Badacze z Lund (Scown et al. 2020, czasopismo "One Earth") wykazali również, że środki z WPR koncentrują się w najbogatszych regionach UE, z wysokim poziomem zanieczyszczenia gleby i niską bioróżnorodnością. Oznacza to, że de facto obywatele UE subsydiują i tak wysoce rentowne rolnictwo monokulturowe, z wysokim wykorzystaniem pestycydów, nawozów sztucznych i ropy naftowej, z ich negatywnym wpływem na jakość gleb, retencję wód czy bioróżnorodność.
Fakt, istnienie WPR pozwala części drobnych gospodarstw uniknąć bankructwa, ale jest to jedynie mały plaster na ranę, jaką są zliberalizowane rynki żywności i skoncentrowane branże handlu, produkcji pasz, nawozów i pestycydów. Trudno również powiedzieć, że europejskie rolnictwo ma problem z konkurencyjnością, skoro eksport netto towarów rolnych jest dodatni i systematycznie wzrastał po 2008 r. Co o wiele ważniejsze, WPR jest ważną częścią systemu, który hamuje reformy na rzecz społeczno-środowiskowego zrównoważenia rolnictwa. Stabilizuje nastroje na wsi, realnie sprzyjając wielkiemu przemysłowi rolno-spożywczemu.
Teza 3: Małe gospodarstwa rolne są w stanie wytwarzać żywność w bardziej zrównoważony sposób i szybciej dostosować się do wyzwań związanych ze zmianami klimatycznymi niż wielkoobszarowe gospodarstwa.
Problemem nie jest sam rozmiar gospodarstwa, co logika jego funkcjonowania. Duże gospodarstwa mogą funkcjonować w zrównoważony sposób (choćby model agroleśnictwa połączonego z ekstensywną hodowlą bydła - jak w gospodarstwie Oikos w Beskidzie Niskim), co do zasady są jednak nastawione na model przemysłowy, z wysokim wykorzystaniem maszyn, ropy naftowej, nawozów sztucznych i pestycydów. W tym modelu najłatwiej bowiem osiągać proste korzyści skali i krótkookresowe zyski, przy przerzucaniu części kosztów produkcji na społeczeństwo i środowisko naturalne. Mniejsze gospodarstwa, z większą rolą pracy własnej właściciela i jego rodziny oraz głębszym osadzeniem w wiejskiej społeczności, są naturalnie mniej podatne na logikę akumulacji kapitału. Ważne jednak, aby gospodarstwa te wspierać instrumentami polityki rolnej w dostępie do technologii, infrastruktury czy lokalnych rynków zbytu (są one bowiem na przegranej pozycji pod względem finansowym i inwestycyjnym). Wtedy mogą skutecznie łączyć wysoką jakość produkcji ze względnie wysoką produktywnością, jak dowodzą badania Seufert et al. (2012), a także Sheng et al. (2014) i Gollin (2019).
Teza 1: Rozwój AI wymaga dostosowania systemu edukacji przez zwiększenie nacisku na miękkie umiejętności kosztem kompetencji STEM.
Teza 1: Konsekwencją rozwoju sztucznej inteligencji (AI) będzie wzrost nierówności dochodowych.
AI rozwijana tak jak obecnie, a zatem głównie przez Big-Tech (prywatny kapitał monopolistyczny), zwiększa siłę przetargową kapitału nad pracownikami. Można się spodziewać, że AI zwiększy udział kapitału, a także udziały państw wysokorozwiniętych, w podziale dochodu globalnego. W ten sposób technologia będzie pogłębiać istniejące nierówności. Z kolei w samej grupie pracowników może dojść do pewnych przetasowań w hierarchii dochodów, na czym mogą stracić średnio-wykwalifikowani pracownicy umysłowi.
Teza 2: Rozwój AI jest argumentem na rzecz zwiększenia opodatkowania kapitału relatywnie do opodatkowania pracy.
W interesie społecznym jest szerokie wdrożenie AI w różnych segmentach produkcji, co pozwoliłoby uwolnić czas pracowników. To z kolei umożliwiłoby reformy na rzecz skrócenia czasu pracy lub rozwoju usług publicznych. W idealnym modelu AI byłaby wdrażana przez spółdzielnie lub sektor publiczny na rzecz realizacji ważnych celów społecznych. Skoro jednak własność technologii jest sprywatyzowana i skoncentrowana, a AI wyraźnie zwiększa siłę przetargową kapitału, to uzasadnione jest zwiększenie opodatkowania kapitału. Taki podatek na poziomie europejskim redystrybuowałby nadzwyczajne dochody kapitałowe do celów społecznych. AI - jako technologia bardziej produktywna i rentowna od innych, starych form kapitału - i tak stopniowo wypierałaby wcześniejsze rozwiązania.
Teza 3: Rozwój AI jest argumentem na rzecz wprowadzenia w najbliższej przyszłości jakiejś formy dochodu gwarantowanego lub programu gwarancji zatrudnienia.
Moim zdaniem preferowane polityki publiczne w świetle możliwości oraz ryzyk społecznych, które generuje AI, to (w kolejności priorytetów): 1. skrócenie czasu pracy; 2. rozwój usług publicznych (i ograniczanie skali sektora prywatnego podatkiem kapitałowym); 3. dywidenda obywatelska (dochodowa redystrybucja dochodów kapitałowych). Rozwiązania 2. i 3. w pewnym stopniu pokrywają się z ideami bezwarunkowego dochodu podstawowego i gwarancji zatrudnienia, jednak ich celem powinno być zaspokojenie bazowych potrzeb społecznych, nie zaś samo wypełnienie wskaźników pełnego zatrudnienia lub minimalnego dochodu.