Doradca podatkowy, właściel kancelarii podatkowej
Doradca podatkowy, właściel kancelarii podatkowej
Uchwała, a raczej jej treść jest co najmniej niefortunnie sformułowana. W mojej ocenie nie powinno być żadnych wątpliwości - i powinno to wybrzmieć wprost w samym tekście uchwały - że wszelkie decyzje organów międzynarodowych, do przestrzegania których jest zobowiązana Polska, będą respektowane. Przestrzegamy prawa albo nie. To system zero-jedynkowy i jakiekolwiek odstępstwa nie są dopuszczalne, tym bardziej w obecnym otoczeniu geopolitycznym jakie mamy na świecie. Wyłomy w tym zakresie mogą mieć katastrofalne skutki w zakresie przestrzegania kontraktów/umów międzynarodowych dających gwarancje bezpieczeństwa, a tego z pewnością sobie nie wyobrażamy i nikt tego by nie chciał. Po co więc działamy w sposób prowokujący takie myślenie.
Duże podmioty z pewnością będą miały mniejsze trudności w zastosowaniu parytetu płci przy zatrudnianiu, niż MŚP. Z tego punktu widzenia ma to sens. Nakładanie takiego obowiązku na mniejsze podmioty jest niecelowe.
Pytanie nie o karę a o kontrolę. W mojej ocenie należy położyć nacisk na prewencję i dużą kontrolę stosowania nowych regulacji a nie na wysokość kary, która może zostać nałożona na przedsiębiorstwa.
Z jednej strony historycznie, faktycznie kobiety dopiero "dochodzą do głosu", więc z tego punktu widzenia regulacje dot. parytetu płci mają sens. Z drugiej strony jestem przeciwnikiem wprowadzania przymusu co do zatrudnienia, gdyż może to faktycznie komplikować i tak nie łatwe już życie gospodarcze w Polsce. Duże podmiotu łatwiej będą w stanie poradzić sobie z tego typu rozwiązaniami.
Z pewnością tak będzie. Wpisuje się to w moją poprzednią myśl dotyczącą odgórnego regulowania kwestii dotyczących zatrudniania konkretnych osób. Jednocześnie w niektórych wypadkach faktycznie stosowanie wyjątków wydaje się być niezbędne. Wracamy zaś do tego jak będą wyglądały kontrole. Uważam, że jeśli rozwiązanie ma działać i ma być poważnie postrzegane, obecnie powinien być kładziony nacisk na szybkie i masowe kontrole co do poprawności stosowania nowych rozwiązań.
Podobne zagadnienia w Polsce są już znane, np. czy może być/przejść ktoś na B2B; czy kolejne zlecenie to jednak nie etat, etc. Wydaje się, że (lepiej lub gorzej) jakoś nasz system radzi sobie z tym problemem (spoglądając na ilość orzeczeń sądów wydawanych w podobnych sprawach). Nie widzę więc potrzeby szczegółowego doregulowania omawianego zagadnienia. Niemniej jednak nie oznacza to, że osoby zarabiające nie mają posiadać konkretnego statusu relacji z platformą (np. zlecenie, czy B2B). Wówczas albo mamy zlecenie rozliczane przez portal jako płatnika składek albo mamy B2B do weryfikacji przez portal (płatnika) czy taka działalność istnieje.
W innych wypadkach nie mamy aż tak dużej ingerencji w rynek, nie widzę powodów, dla których w tym przypadku miałoby być inaczej.
Jeśli takie regulacje miałyby wejść w odniesieniu do zarabiających przez aplikacje, nie widzę podstaw dla których nie miałyby znaleźć zastosowania w innych przypadkach, gdzie etat jest nawet "bardziej" widoczny niż w przypadku osób pracujących na aplikacje.
Zamysł jest słuszny. Faktem jest, wynagrodzenia różnią się ze względu na płeć pracowników. Często dzieje się to nie na podstawowych stanowiskach pracy w danym przedsiębiorstwie, a na stanowiskach kierowniczych. Jeśli takie różnicowanie wynagradzania pracowników nie ma innej podstawy niż płeć pracownika, jest oczywiście bezzasadne. Warto jednak podkreślić, że jeśli różnice w płacy wynikają z innych okoliczności dotyczących zatrudnienia, to będą one występowały i jest to normalny element działania rynku pracy. Warto też zauważyć, że dążenia w zakresie wyrównywania płac tak samo powinny działać, jeśli w jakimś przypadku okazałoby się, że to kobiety zarabiają na tych samych stanowiskach więcej od mężczyzn.
Transparentność w tym zakresie jest krokiem w kierunku wyrównania różnic płacowych między kobietami i mężczyznami.
Niekoniecznie będzie to rozwiązaniem omawianego zagadnienia. Natomiast jawność pensji będzie w mojej ocenie pewnym wyzwaniem i dla pracowników i dla pracodawców. System w zasadzie nigdy tak nie działał. W Polsce tym bardziej często wynagrodzenia to temat tabu wśród pracowników. Można więc mówić o małej rewolucji w tym zakresie. Zobaczymy co za nią pójdzie.
Temat płacy minimalnej jest wielowątkowy i wpływa na różne aspekty zarówno życia pracownika, jak i ekonomii. Z jednej strony zawsze stoję na stanowisku, zgodnie z którym ludzie powinni zarabiać więcej. Do tego dąży podwyższanie płacy minimalnej. Z drugiej strony podwyższenie pensji minimalnej to także zastrzyk dla budżetu (większe wpływy z PIT i ZUS). Pracownik otrzymuje wyższe wynagrodzenie, ale koszty pracy rosną. Rosną ceny usług (w szczególności tych z małymi marżami), towarów gdyż firmy więcej wydają na kadrę pracowniczą. Mam wrażenie, że tempo zwiększenia kwoty minimalnej jest zbyt szybkie. Coroczne podwyżki w tym zakresie zmuszają pracodawców do ciągłego działania co do kalkulowania wynagrodzeń (ich zmiany) i dostosowywania życia firmy pod nowe wskaźniki. Utrudnia to funkcjonowanie biznesu. Ponad to należy zwrócić uwagę, że siła nabywcza pensji minimalnej nie ulega zwiększeniu proporcjonalnie do jej wzrostu. Zwróćmy także uwagę, że zwiększenie wynagrodzenia minimalnego wpływa także na inne aspekty systemu, chociażby np. na ściąganie wierzytelności przez komorników sądowych, którzy mają coraz bardziej ograniczone pole działania u dłużników posiadających minimalne wynagrodzenie. "Rozjeżdża" się także standard życia osób zatrudnionych i emerytów (którym emerytury nie są waloryzowane w taki sposób jak płaca minimalna). Temat ten jest naprawdę wielowątkowy i chyba brakuje nieco analizy co do tej wielowątkowości przy wprowadzaniu kolejnych podwyżek.
W mojej ocenie rozwiązanie, które powinno być wprowadzone, to uzależnienie wynagrodzeń pracowników budżetówki od kwoty wynagrodzenia minimalnego, czy średniego. Np. kwota wynagrodzenia urzędnika wynosiłaby 1,5 x wynagrodzenia minimalnego. W takiej sytuacji nie dochodziłoby do tak szybkiego (nie do końca kontrolowanego) podnoszenia pensji minimalnej. Budżet musiałby się zmierzyć nie tylko z przerzuceniem podwyżek na sektor prywatny, ale także z dźwignięciem podwyżek wśród zatrudnionych, finansowanych z budżetu. Brak takich zapisów poza powyższym, powoduje że rosnące pensje sektora prywatnego często spotykają się ze stagnacją w sektorze publicznym, co też powoduje odpływ specjalistów (np. z urzędów) do prywatnych firm.
"Z pustego to i Salomon nie naleje". Zwiększanie płacy minimalnej, w szczególności w MŚP jest problemem. Często pracodawca nie jest w stanie dźwignąć podwyżek u wszystkich pracowników (zatrudnionych na różnych stanowiskach) proporcjonalnie do podwyższania pensji minimalnej. Demotywuje to pracowników, stawia cały czas wyzwania przed pracodawcami. Nie jest tak, że pensja minimalna może być zwiększana co roku (patrząc w szczególności na tempo zmian w tym zakresie w ostatnich latach), ponieważ w pewnym momencie rynek pracy (pracodawcy) tego nie wytrzyma.
Błąd premiera na pewno wyrządził kolejne szkody w i tak mocno nadwyrężonym ostatnimi zmianami systemie sądownictwa. Natomiast uważam, że jest to błąd, który może w taki sposób zostać naprawiony. Na takich zawirowaniach znów nie korzysta system sądownictwa, ale tego niestety nie możemy zmienić. Celem jest przywrócenie praworządności, zasad demokratycznego państwa prawa. Przy realizacji tego procesu niestety mogą pojawiać się "ofiary", błędy, niedociągnięcia, z czym także mamy do czynienia w zaistniałej sytuacji.
Przywrócenie struktury do stanu poprzedniego ma realizować założony cel przywrócenia praworządności. Z jednej strony ruch uzasadniony. Z drugiej strony funkcjonowanie SN z dwoma dodatkowymi izbami także byłoby możliwe. Bardziej skłaniam się ku pierwszemu rozwiązaniu, jako pomysłu prostego, celowego, logicznego.
Jeśli wyróżniamy poszczególne grupy sędziów, pojawia się problem. Teoretycznie w grupie młodych sędziów mogą także znajdować się osoby, które uzyskanie ewentualnych awansów zawdzięczają okolicznościom o jakich mowa przy sędziach z innych grup. Proponowane rozwiązanie co do zasady będzie sensowne, niemniej jednak być może w tym przypadku także warto byłoby wprowadzić mechanizm wyjątku. Ewentualnie odebrać od tych "młodych" sędziów oświadczenie na zasadzie lustracji, czynnego żalu, etc. nie pozbawiając ich jednocześnie stanowisk.
Niestety sytuacja, z którą się obecnie mierzy system sądownictwa jest niespotykana. Mając na uwadze, że reguły, które mają zostać sformułowane w ramach regulacji powinny być ogólne i abstrakcyjne, zawsze pojawią się sytuacje wyjątkowe, wyłamujące się spod zakładanych ram. One będą problematyczne, mogą także prowadzić do pokrzywdzenia jednostek. W mojej ocenie zaistniała sytuacja wymaga reakcji ustawodawcy, aby naprawić system. Zmiany mogą jednak prowadzić do pokrzywdzenia niektórych jednostek. Wydaje się jednak to nieuniknione, ale wymaga tego interes publiczny.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas