Popyt na usługi IT jest skorelowany z dynamiką PKB. Gdy gospodarka rośnie, przedsiębiorstwa inwestują, planując ekspansję. Gdy mamy recesję – szukają oszczędności, tnąc budżety, również w zakresie wydatków na IT. Trudno więc oczekiwać w obecnej sytuacji potężnego popytu ze strony firm. Podobnie z sektorem publicznym. Owszem, jego wymuszona cyfryzacja wygeneruje pewien popyt na usługi IT, ale duży rynek zamówień publicznych wiosną niemal stanął. Biorąc pod uwagę wzrost liczby zakażeń trudno oczekiwać gwałtownego ożywienia.
Nic więc dziwnego, że najnowsze prognozy firmy badawczej IDC dla całego polskiego rynku zakładają spadek i to znaczący, niemal 10 proc. Ale w przyszłym roku możemy już liczyć na 1,9-proc. wzrost.
Boom na część usług
Na ten ogólny obraz nakłada się sytuacja w poszczególnych sektorach. Widać na przykład gwałtowny wzrost popytu na usługi związane z przechodzeniem na pracę zdalną, komunikatorami biznesowymi, platformami e-commerce czy cyberbezpieczeństwem. Nikt nie ma wątpliwości co do tego, że trwająca pandemia przyspieszyła digitalizację.
– Cyfrowa transformacja ma być odpowiedzią na bardzo konkretne wyzwania, przed którymi staje biznes. Przedsiębiorcy po to inwestują w zaawansowaną analitykę, czy automatyzację, by podnosić produktywność, redukować ilość odpadów czy poprawiać bezpieczeństwo pracowników – mówi Przemysław Zakrzewski, dyrektor Korporacyjnego Centrum Technologicznego ABB w Krakowie. Dodaje, że cyfryzacja zaczyna się od big data. Mimo że z roku na rok firmy generują coraz więcej danych, to jak pokazują analizy Forrestera, przedstawiciele sektora przemysłowego wykorzystują zaledwie 20 proc. pozyskanych informacji. Problem tkwi w braku adekwatnego narzędzia, które pozwala na „obrobienie" danych.