Według raportów Komisji Europejskiej ostatnie dwie dekady były okresem dynamicznych zmian na rynku: wybudowano ponad 83 tys. km sieci wodno-kanalizacyjnych, zmodernizowano lub zbudowano od zera 1600 oczyszczalni. W sumie, jak szacuje IGWP, od początku lat 90. wydano na cały system od 100 do 150 mld złotych. – Przeszliśmy od roli wystawiaczy rachunków do społecznie odpowiedzialnych biznesów. Nie myślimy tylko o budowaniu nowych kilometrów sieci, ale patrzymy znacznie szerzej – mówił kilka miesięcy temu prezes poznańskiej firmy Auqanet Paweł Chudziński.
Jednak niemal dwa tysiące przedsiębiorstw działających na rynku nie ma wielu powodów do zadowolenia. – Poziom świadczonych usług wodociągowych często nie usprawiedliwia wysokiej ceny za 1 m sześc. dostarczanej wody – pisali kontrolerzy NIK w raporcie sprzed dwóch lat. Skarżyli się na niedostateczną jakość i ciśnienie, przerwy w dostawach lub niewystarczające ilości wody. – Mamy nawet do 100 tys. awarii rocznie. Przyczyną jest m.in. przestarzała infrastruktura, której pełne odnowienie może potrwać 100 lat – uzupełniali.
NIK wytknęła też brak kontroli stanu technicznego sieci w niektórych spółkach, co piąta firma nie prowadziła monitoringu pracy sieci, samorządy też nie paliły się do skrupulatnego nadzorowania działań swoich partnerów.
Presja inwestycyjna
Komisja Europejska szacuje, że system wodny w Polsce wymaga jeszcze ok. 6 mld euro inwestycji, by spełnić warunki zdefiniowane w dyrektywie ściekowej. – Na pewno inwestycji wymaga infrastruktura, tak by wszyscy mogli bezpiecznie odprowadzać ścieki i by można było je w bezpieczny sposób utylizować – przyznaje Klara Ramm. – I nie chodzi o to, by każdy dom w Polsce podłączyć do sieci, bo to nie musi być racjonalne ekonomicznie. Rzecz w tym, by każdy obywatel miał dostęp do usług kanalizacyjnych na wysokim poziomie, np. szczelnego szamba i efektywnego odbioru ścieków do zmodernizowanych oczyszczalni. Potrzeby są ogromne, zwłaszcza na wsi – ocenia.
Ale to zaledwie początek, bo inwestować trzeba też choćby i w kadry. Najgorsze jednak dopiero przed nami. – Ze względu na długoterminowe wyzwania związane ze zmianami klimatu, np. suszami i powodziami, zanieczyszczeniem, wpływem rolnictwa czy przemysłu oraz rosnącą populacją miast zapotrzebowanie na kapitał na pewno będzie wysokie. To trend globalny, a na pewno: europejski – szacuje Ramm. – Wod.-kan. to branża kapitałochłonna, z gigantyczną infrastrukturą, którą trzeba modernizować i utrzymywać – mówi.
W Polsce odczuwany jest też deficyt innowacji. – Pomimo implementacji dużych środków finansowych, około 110 mln zł, branża nie zbudowała znaczących krajowych rozwiązań innowacyjnych – podsumowywał w rozmowie z Portalem Komunalnym Zbigniew Gieleciak, prezes Regionalnego Centrum Gospodarki Wodno-Ściekowej w Tychach. – Ekoinnowacje najczęściej kupowane są w państwach zachodnich Unii Europejskiej. W niewielkim stopniu korzystamy z rozwiązań powstałych na krajowych uczelniach, bo po prostu ich nie ma – tłumaczył.