Polskie banki mogą się poszczycić dużymi zwyżkami w zakresie aplikacji mobilnych i płatności tego typu. O ile w 2020 r. wyjaśnieniem tego zjawiska była głównie pandemia i rygorystyczne ograniczenia poruszania się, o tyle w tym roku wiele wskazuje na to, że zachowania klientów mają bardziej trwały charakter.
Wielka cyfryzacja
Na przykład mBank na koniec czerwca miał już 2,42 mln aktywnych użytkowników aplikacji mobilnej, o blisko 150 tys. więcej niż na koniec 2020 r. i ponad 500 tys. więcej niż na koniec 2019 r. Udział aplikacji mobilnej w sprzedaży kredytów niehipotecznych urósł do 23 proc. w II kwartale z 20 proc. rok temu. Liczba zbliżeniowych płatności mobilnych urosła tylko przez kwartał aż o 36 proc. W Millennium liczba klientów korzystających jedynie z aplikacji mobilnej urosła przez rok o 15 proc., do 1,8 mln, a aż 63 proc. pożyczek uruchomili oni zdalnie. W ING Banku Śląskim aktywnych użytkowników aplikacji mobilnej przybyło przez rok o 18 proc. i w czerwcu było ich 2,1 mln. Użycie tylko tego sposobu do bankowania stosuje już 47 proc. klientów tego banku wobec 42 proc. rok temu. W II kwartale ING BSK sprzedał aż 81 proc. kredytów gotówkowych za pomocą kanałów internetowych.
To tylko parę przykładów jednych z najbardziej zaawansowanych cyfrowo banków w Polsce. Podobne trendy dotyczą także m.in. PKO BP, Pekao, Santandera czy BNP Paribas. Wniosek jest dla wszystkich z nich uniwersalny – klienci jeszcze chętniej korzystają z bankowości cyfrowej. Klienci dzięki cyfryzacji mogą wygodniej, szybciej i o dowolnej porze wykonać niemal już wszystkie rodzaje operacji bankowych za pomocą smartfona czy komputera. Dlatego maleje systematycznie liczba odwiedzin tradycyjnych placówek. Pandemia, przekładająca się na większą izolację społeczną w czasie lockdownów i na dalszą cyfryzację usług bankowych, tylko te trendy wzmocniła.
Mniejsza liczba odwiedzin powoduje, że banki zamykają kolejne oddziały. Presję do zamykania oddziałów zwiększa też spadek rentowności branży po cięciu stóp procentowych – konieczne jest szukanie oszczędności, aby neutralizować słabsze przychody. Bankowcy szacują, że jednostkowa interakcja klienta przez komputer czy smartfon jest około 20-krotnie tańsza od wizyty w oddziale (tu spore koszty są związane z lokalem i zatrudnionymi w nim pracownikami). Banki mają więc naturalny bodziec, aby kierować klientów w kierunku kanałów cyfrowych. Poza tym korzystają z tego także w inny sposób – zwiększa się ich zasób danych o klientach, a to cenna rzecz.
W I półroczu tego roku liczba placówek w polskim sektorze bankowym spadła o 490, do 11,17 tys. na koniec czerwca. Od końca 2019 r., czyli przez półtora roku, ubyło ich już 1,74 tys. Od końca 2012 r. zlikwidowano netto 4,2 tys. bankowych lokali – wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. – Wydaje się, że eliminacja placówek w dotychczasowym kształcie będzie kontynuowana. Oddziały zazwyczaj są puste, coraz więcej spraw można załatwić przez internet – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM.