Chodzi o tych, którzy szczególnie wyróżnili się podczas ubiegłorocznych fal migracji. O ludzi pomagających uchodźcom przezwyciężyć strach, stres i kłopoty związane z osobistymi tragediami.
Wielu Greków osobiście ratowało rozbitków. Monitorowali wybrzeża, zapewniali pierwszą pomoc a czasem i chwilowy dach nad głową, odpowiadali za ocalenie wielu ludzi. Zadanie mogło przerosnąć każdego, bowiem do Europy według większości szacunków przybyło prawie milion cudzoziemców. Mieszkańcy greckich wysp znajdowali się dosłownie na linii frontu. Często poświęcali własne obowiązki na rzecz przybywających masowo ludzi.
Do pokojowego Nobla ich kandydaturę zgłaszają profesorowie i naukowcy z najlepszych ośrodków akademickich. Oxford, Princeton, Harvard, Cornell i uniwersytet w Kopenhadze chcą, by Norweski Komitet Noblowski (pokojowa nagroda jest jedyną, której nie przyznają Szwedzi) uhonorował mieszkańców wysp Lesbos, Kos, Chios, Samos, Leros i Rodos. Termin na zgłaszanie tegorocznych nominowanych upływa 1 lutego, jednak zbieranie poparcia dla idei tego nietypowego wyróżnienia już trwa.
Naukowcy spotkali się z greckim ministrem odpowiedzialnym za migrację, który obiecał pełne poparcie swojego rządu. Petycja zamieszczona w sieci przez obywatelski ruch Avaaz zebrała już 280 tys. podpisów. Udział zwykłych Greków w ratowanie cudzoziemców jest tym ważniejszy, że zmagają się oni od kilku lat z kryzysem ekonomicznym i jeszcze nie tak dawno sami prosili świat o pomoc.
Nagrodę Nobla zdobyć mogą jedynie konkretne osoby lub organizacje, dlatego prawdopodobnie oficjalnie nominowani zostaną przedstawiciele sieci społecznych, w ramach których prowadzona jest pomoc dla uchodźców. Przypominana jest także kampania społeczna z czasów konfliktu w Irlandii Północnej prowadzona przez Betty Williams oraz Mairead Corrigan, które zdobyły wyróżnienie w 1976 roku.