W czwartek do protestu doszło przed gmachem Ministerstwa Finansów w Tajpej. Protestujący mieli ze sobą transparenty, na których określali tajwańską politykę podatkową mianem nielegalnej.
- Chodzi o naszą przyszłość - mówiła Joanna Tai, 23-letnia studentka anglistyki, która chce zostać nauczycielką.
- Patrzymy na płace w Hongkongu i kontynentalnych Chinach. Chcemy wiedzieć dlaczego są takie różnice w porównaniu z Tajwanem - dodała. 23-latka podkreśliła, że wielu jej kolegów, którzy rozpoczęli działalność w biznesie, nie dało sobie rady ze względu na obciążenia podatkowe.
Protesty organizuje Liga na rzecz Reformy Podatków i Prawa. Tydzień temu w zorganizowanej przez nią demonstracji przed siedzibą prezydent Tajwanu zebrało się ok. 20 tysięcy osób. 10 tysięcy osób demonstrowało w ubiegłą sobotę.
Organizatorzy protestów przyznają, że zainspirował ich sukces protestów tzw. żółtych kamizelek we Francji. Rozpoczęte w połowie listopada we Francji, spontaniczne, organizowane oddolnie protesty, doprowadziły do wycofania się rządu z planów podniesienia podatku paliwowego.