Nie milkną komentarze po słowach o „tęczowej zarazie", które przed tygodniem padły z ust abp. Marka Jędraszewskiego. Jedni nie kryją oburzenia, organizują akcje protestacyjne i maratony pisania listów do hierarchy. Drudzy za metropolitą krakowskim stanęli murem, uruchamiają akcje modlitw w jego intencji, z podziwem mówią o jego odwadze i przekonują, że arcybiskup nie powiedział nic, co byłoby przeciwko Magisterium Kościoła.
W tych niezliczonych komentarzach, w których homilię arcybiskupa zanalizowano niemal sekunda po sekundzie, nie dopatrzono się tego, że abp Marek Jędraszewski jednym zdaniem w sposób mniej lub bardziej świadomy wprowadził Kościół w sam środek kampanii wyborczej.