Andrzej Korkus, prezes EWL, zwiększone zainteresowanie pracą w Polsce wśród obywateli Białorusi obserwuje od maja–czerwca tego roku, co też przekłada się na nieco większą rekrutację. – Jest to jednak wzrost rzędu kilku procent, a więc nie możemy w obecnej sytuacji mówić o „masowej migracji zarobkowej" Białorusinów do Polski – zaznacza Korkus. Według niego pracą w Polsce interesują się głównie mieszkańcy większych białoruskich miejscowości, zarówno osoby młode, jak i starsze, które najczęściej szukają zatrudnienia w branży spożywczej lub logistycznej.
– Nie mamy takiego napływu pracowników z Białorusi, jak z Ukrainy, ale widzimy wzrost zainteresowania pracą w Polsce ze strony Białorusinów. Mamy około 8–10 proc. pracowników z tego kraju – twierdzi Tomas Bogdevic, dyrektor generalny Gremi Personal. Przedstawiciele agencji zatrudnienia twierdzą, że napływ pracowników z Białorusi byłby w tym roku znacznie większy, gdyby nie pandemia, która mocno ograniczyła przyjazdy zarobkowe do Polski. – Do tej pory Białorusini przyjeżdżali do Polski własnym transportem albo autobusami. Niestety, Białoruś znalazła się na liście 45 państw, których obywatele nie mogą przylecieć do Polski bez obowiązku 14-dniowej kwarantanny – dodaje szef agencji zatrudnienia Gremi Personal, która w czasie pandemii zorganizowała kilka lotów czarterowych dla pracowników z Ukrainy.
Konkurencja Rosji
Ukraińców pracuje i mieszka w Polsce ponad 10-krotnie więcej niż Białorusinów, którzy są drugą co do wielkości grupą zagranicznych pracowników w naszym kraju. Jak wynika z danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców, na koniec I półrocza tego roku 28 tys. obywateli Białorusi miało ważne zezwolenia na pobyt w Polsce – o 2,4 tys. więcej niż na początku roku. Białorusini są drugą co do wielkości grupą cudzoziemców z zezwoleniem na pobyt w naszym kraju, jednak ich liczba jest nieznaczna na tle Ukraińców, wśród których 237 tys. miało w I półroczu zezwolenie na pobyt w Polsce.
Białoruską emigrację mocno ograniczają bariery administracyjne. Chętni na saksy muszą przedstawić podpisaną już umowę o pracę z odpowiednią stawką, by dostać zgodę na wyjazd. Jak wyjaśnia Krzysztof Inglot, zagraniczne, w tym polskie, agencje zatrudnienia nie mogą na Białorusi otwierać biur, a na publikację ofert pracy trzeba mieć zgodę władz. – Dostęp do pracowników jest na Białorusi dużo trudniejszy niż na Ukrainie – potwierdza Magdalena Dąbrowska z Grupy Progres, która ściąga Białorusinów do pracy w logistyce i w przemyśle. Pozyskuje ich często przez marketing szeptany.
Andrzej Korkus przypomina, że głównym kierunkiem emigracji zarobkowej Białorusinów wciąż pozostaje Rosja, a Polska walczy z Litwą o drugie miejsce. – Jednak większość migrantów zarobkowych z Ukrainy jeszcze siedem lat temu też pracowała w Rosji – przypomina szef EWL.