Dwujęzyczną tablicę (po polsku i rosyjsku) ufundowały Rodziny Katyńskie. „Pamięci jeńców obozu w Ostaszkowie zamordowanych przez NKWD w Kalininie. Światu ku przestrodze” – głosiła. Obok wisiała również usunięta tablica po rosyjsku: „Pamięci zamęczonych. Tutaj w latach 30-50-tych była siedziba NKWD-MGB obwodu kalinińskiego i więzienie”.
Nie wiadomo dlaczego je zdjęto. Miejscowi niezależni działacze i dziennikarze sądzą, że jest to związane z postępowaniem jednej z dzielnicowych prokuratur w Twerze, która jesienią ubiegłego roku – nie wiadomo z jakiego powodu – doszła do wniosku, że nie powinny tam wisieć. Kontrola prokuratorska miała wykazać, że w podjętej w 1991 roku decyzji ówczesnych władz miasta podano niewłaściwy adres: zamiast ulica Sowiecka 4 w dokumencie wpisano ulica Sowiecka 2 (dokładniej – chodzi o tablicę z napisem po rosyjsku „Pamięci zamęczonych”).
Ponadto prokuratura nie znalazła podobno dowodów, że polskich jeńców rozstrzeliwano właśnie w budynku obecnego uniwersytetu medycznego, ani że w ogóle było tam więzienie NKWD.
- Przechowywane są (w archiwach -red.) tysiące akt represjonowanych, w których napisano, że ludzie znajdowali się w tym więzieniu. Istnieją protokoły przesłuchań Tokariewa – ówczesnego szefa NKWD. (…) I nie ma ani jednego dowodu, które by przeczyło rozstrzeliwaniom Polaków (w piwnicach NKWD w Twerze) – powiedział portalowi tvernews.ru miejscowy działacz „Memoriału” Siergiej Głuszkow.
„Żądanie prokuratury wypełniono tuż przed Dniem Zwycięstwa” – pisze miejscowy portal „Twergrad”.