– Słuchamy Polaków, dlatego podjęliśmy taką decyzję – przekonywali w czwartek politycy PiS. To i wspominanie o nowych standardach jest próbą wytłumaczenia rezygnacji marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i opowiedzenia tej historii wyborcom.
– To dowód postawy, która jest związana z naszym hasłem: „słuchać Polaków, służyć Polsce" – przekonywał Jarosław Kaczyński.
Opozycji to jednak nie przekonuje. Politycy zauważają, że jeszcze niedawno wicemarszałek Ryszard Terlecki przekonywał, że wyborców sprawa marszałka Kuchcińskiego nie interesuje, a teraz w PiS obowiązuje wersja, że to wszystko ze względu na wolę obywateli. Atmosfera w opozycji jest daleka od triumfalizmu, ale dymisja wyjątkowo nielubianego w jej ławach marszałka może w krótszej lub dłuższej perspektywie trafić do rdzeniowego elektoratu PiS. – Będzie jak z sondażowym spadkiem po wybuchu sprawy premii – twierdzi jeden z naszych rozmówców z PO.
Jak już pisaliśmy w czwartek na łamach „Rzeczpospolitej", w PiS panuje przekonanie, że ostatnie wydarzenia nie naruszają fundamentów poparcia dla partii, a obecna historia ze względu na sezon wakacyjny i jej (względnie) szybkie przecięcie nie będzie miała większego negatywnego efektu politycznego.
Wina Tuska
Prezes PiS Jarosław Kaczyński już w trakcie konferencji prasowej w czwartek zwrócił uwagę, że w ciągu 6 lat i 10 miesięcy były premier Donald Tusk odbył 281 lotów do Gdańska.