Czytaj także:
W związku z końcem 2019 roku przypominamy najważniejsze, najciekawsze, budzące największe emocje teksty, które ukazały się na łamach "Rzeczpospolitej" i na rp.pl. Przypomnijmy sobie czym w minionych 12 miesiącach żyła Polska. Dziś przypominamy tekst "Prawdziwa historia darczyńcy", który ukazał się w "Rzeczpospolitej" w październiku w 2019 roku.
Jeden napad na kasę oszczędnościową w Myślenicach i brak śladów działalności opozycyjnej w czasach PRL. Materiały, jakie otrzymaliśmy w Instytucie Pamięci Narodowej w Warszawie i Krakowie, stawiają pod znakiem zapytania słowa Mariana Banasia o Henryku Stachowskim – człowieku, który przed laty podarował przyszłemu ministrowi finansów i prezesowi NIK rodzinną kamienicę w Krakowie i dom na wsi za „dożywocie".
Czytaj także: Kulisy dożywocia od Mariana Banasia
Napad w ramach grupy
O tym, że Marian Banaś otrzymał kamienicę od „żołnierza AK", mówił sam w mediach. A już wcześniej publicznie o „AK-owcu" powiedział w 2014 r. w Krakowie, podczas „III zaduszek Solidarności" – na spotkaniu Stowarzyszenia „Sieć Solidarności". Banaś twierdził, że „urodzony 21.04.1922 r. Stachowski to były żołnierz Kedywu AK, po wojnie został aresztowany przez UB, torturowany i skazany na więzienie; później pracował m.in. w Domu Handlowym Jubilat w Krakowie, gdzie zakładał Solidarność, potem w konspiracji zajmował się kolportażem. Zmarł 22.06.2007 r.".
Zastanowiło nas, dlaczego Henryka Stachowskiego nie ma więc w rejestrze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i że jako człowiek zakładający „Solidarność" nie był represjonowany w PRL. Sięgnęliśmy do archiwów, by zbadać przeszłość Stachowskiego. Wnioski zaskakują.