Aktualizacja: 07.05.2021 22:48 Publikacja: 07.05.2021 10:00
Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński
Plus Minus: Cały kwiecień spędził pan w Polsce, w warszawskim mieszkaniu Tadeusza Konwickiego, wybitnego polskiego prozaika, scenarzysty i reżysera. Jak pan tam zawędrował?
Dostałem miesięczne stypendium w Kolegium Tłumaczeń przy Instytucie Książki. Przewiduje ono pobyt w pokojach dla gości przy krakowskim biurze Instytutu, wyposażonych dla tłumaczy, albo w warszawskim mieszkaniu Tadeusza Konwickiego przy ulicy Górskiego na tyłach Nowego Światu. Od połowy lat 50. ubiegłego wieku mieszkał tam i pracował wraz z rodziną i kotem Iwanem. I Konwickiego w tym mieszkaniu czuć, nie jestem skłonny wierzyć w mistycyzm, ale różne rzeczy się tam śnią i brzmią różne głosy. Nieraz napiszę zdanie, ale nie wiem, skąd się wzięło w mojej głowie. W Warszawie planowałem pracować z tekstami Adama Mickiewicza, ale ostatecznie zajmuję się Cyprianem Norwidem. Z okazji 200. rocznicy urodzin jest jednym z patronów tego roku w Polsce. Postanowiliśmy więc przetłumaczyć go na język białoruski i wydać monografię poświęconą jego życiu i twórczości, ale też tomik wierszy. Ale od Białorusi, tak czy inaczej, myślami nie da się uciec, kilka własnych wierszy również napisałem.
Historię kryminalisty o upośledzonych funkcjach umysłowych można uznać za metaforę zaburzeń poznawczych całych Włoch.
Rafael Nadal uczył nas, że sensem sportu jest przede wszystkim nieustanna niezgoda na porażkę – z rywalami, a chyba jeszcze bardziej z samym sobą.
Wyłączając telewizory, straciliśmy ważną część wspólnych kodów kulturowych. Łączy nas coraz mniej.
W spektaklu Wojciecha Farugi w Narodowym są odwołania do Holokaustu, II wojny światowej, jest krytyka chciwości i obłudy Kościoła oraz rządów totalitarnych. Są Wałęsa, Chaplin, Hitler i Maria Callas. Brakuje tylko Matki Teresy i psa Baskerville’ów.
Europejczycy są coraz bardziej przekonani, że mogą wpłynąć na ochronę klimatu poprzez zmianę codziennych nawyków
Jak strasznie spragniona musi być zachodnia wyobraźnia jakichkolwiek przejawów cudowności, byle namiastki magii i niesamowitości, jeśli zdecydowała się gasić to pragnienie w tak płytkiej i mętnej kałuży jak Halloween.
„Wenezuelską telenowelą” nazwał marszałek Sejmy Szymon Hołownia wybór kandydata na prezydenta przez PiS.
Historię kryminalisty o upośledzonych funkcjach umysłowych można uznać za metaforę zaburzeń poznawczych całych Włoch.
Rafael Nadal uczył nas, że sensem sportu jest przede wszystkim nieustanna niezgoda na porażkę – z rywalami, a chyba jeszcze bardziej z samym sobą.
Minister Tomasz Siemoniak podpisał rozporządzenie: na jego mocy, nie tylko hotele i magazyny, ale także domy prywatne będą musiały dysponować czujką pożarową. Kiedy ten obowiązek wejdzie w życie?
Wyłączając telewizory, straciliśmy ważną część wspólnych kodów kulturowych. Łączy nas coraz mniej.
W spektaklu Wojciecha Farugi w Narodowym są odwołania do Holokaustu, II wojny światowej, jest krytyka chciwości i obłudy Kościoła oraz rządów totalitarnych. Są Wałęsa, Chaplin, Hitler i Maria Callas. Brakuje tylko Matki Teresy i psa Baskerville’ów.
Jak strasznie spragniona musi być zachodnia wyobraźnia jakichkolwiek przejawów cudowności, byle namiastki magii i niesamowitości, jeśli zdecydowała się gasić to pragnienie w tak płytkiej i mętnej kałuży jak Halloween.
Jak powiedział premier Donald Tusk, „wojna na wschodzie wchodzi w decydującą fazę”. Szef polskiego rządu zaznaczył także, że realnym scenariuszem jest „konflikt globalny”.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas