W państwach Unii Europejskiej istnieje dosyć silna (i logiczna) zależność, zgodnie z którą im wyższy udział osób starszych w populacji, tym wyższe wydatki państwa na emerytury i renty. Są tylko dwa państwa, które wyraźnie od tej zależności odstają: Polska i Słowacja.
Udział osób w wieku 65+ w populacji Polski jest jeszcze jednym z najniższych w UE – w 2015 r. wyniósł 15 proc. i tylko w czterech państwach Unii był niższy. Mimo to wydatki emerytalno-rentowe przekraczają średnią unijną – wyniosły 13,5 proc. PKB, wobec 12,7 proc. PKB średnio w UE.
Polska odstaje od przedstawionej reguły w szczególności na tle państw Europy Środkowo-Wschodniej, gdyż w większości z nich mimo starszej populacji (!) wydaje się na emerytury i renty znacznie mniej – średnio aż o 2,7 proc. PKB mniej niż w Polsce (to dwukrotność rocznych wydatków na 500+).
Wydatki emerytalno-rentowe stanowią jedną trzecią całkowitych wydatków publicznych w Polsce. Jest to więc kategoria wydatków, która w największym stopniu określa rolę państwa w gospodarce (wysokość podatków i/lub wydatków na cele takie jak ochrona zdrowia czy edukacja).
Dlaczego wydatki te są tak wysokie, mimo stosunkowo młodej populacji w naszym kraju? Można wskazać dwa główne czynniki. Pierwszy to duża liczba emerytów i rencistów (ok. 9 mln osób), wynikająca z szybkiej dezaktywizacji zawodowej osób starszych, w szczególności kobiet. Drugi czynnik – co może być zaskakujące dla części opinii publicznej – to wysoki poziom świadczeń emerytalno-rentowych.