Od dwóch lat Polacy mogą budować domy na zgłoszenie. Czy rzeczywiście chętnie korzystają z tej możliwości czy jednak wolą starać się o pozwolenie na budowę? - zapytała gościa poniedziałkowego wydania #RZECZoPRAWIE prowadząca Jolanta Ojczyk.
Zdaniem Macieja Obrębskiego, adwokata z poznańskiej kancelarii Obrębski Adwokaci i Radcowie Prawni, reforma w prawie budowlanym nie okazała się szczęśliwa. Większość inwestorów nadal woli pozwolenie na budowę - urzędowe potwierdzenie, że proces budowy jest oparty o przepisy prawa. Również banki chętniej kredytują inwestycje realizowane na podstawie pozwolenia na budowę.
- Dla inwestora , który bierze kredyt na budowę, często na 30 lat, ryzyko wniesienia sprzeciwu przez np. sąsiadów jest na tyle dużym problemem, że woli on mieć urzędowy dokument potwierdzający, iż wszystko co wybudował, jest legalne. Fakt, że na pozwolenie na budowę trzeba czekać, nie jest przeszkodą. Zresztą organ ma zaledwie 65 dni na wydanie pozwolenia na budowę. To nie jest długo, a daje bezpieczeństwo – mówił Maciej Obrębski.
Zdaniem adwokata, kolejne nowelizacje przepisów budowlanych powinny iść w stronę zmniejszania restrykcyjności procesu budowlanego, zwłaszcza przy inwestycjach deweloperskich. Deweloperzy są bowiem dzisiaj ograniczeni wymogami, które skutkują koniecznością wyłożenia ogromnych kwot zanim rozpocznie się inwestycję.
Jolanta Ojczyk zapytała gościa o to, dlaczego w gminach nikt nie dba o to, by nowe budynki pasowały do otoczenia. W efekcie powstają obiekty szpecące otoczenie.