Do niechlubnego polskiego rekordu przyczyniły się ostatnie dni. W środę resort zdrowia poinformował o 236 zgonach osób zakażonych koronawirusem. A analitycy z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego prognozują, że najwięcej będzie ich tuż przed świętami Bożego Narodzenia. To skutek szczytu zachorowań, który prawdopodobnie przyjdzie na przełomie listopada i grudnia.
W dodatku kończą się miejsca w szpitalach i wolne stanowiska respiratorowe. Przykładowo na Mazowszu i w Małopolsce wolnych miejsc jest mniej niż 500, a respiratorów zaledwie 12.
Pandemia zmienia zachowania ludzi. W ostatnim tygodniu daje się zauważyć istny exodus z centrów handlowych – z badania Shopper Trak Index wynika, że w tygodniu do 25 października spadek liczby klientów wynosił niemal 50 proc. rok do roku. Po miesiącach odrabiania strat polski handel ponownie staje przed ogromnymi wyzwaniami, a ograniczeń dla pracy sklepów przybywa. Efektem wprowadzenia godzin dla seniorów (10–12) są obroty mniejsze nawet o 40–50 proc.
Ale szalejąca epidemia to problem nie tylko Polski. W minionym tygodniu w Europie wirusem zakaziło się oficjalnie blisko półtora miliona osób, to połowa wszystkich przypadków na świecie. Nawet tak zamożne kraje jak Francja obawiają się, że wkrótce dojdzie do załamania systemu opieki zdrowotnej. Aby tego uniknąć, prezydent Macron szykuje się do ogłoszenia czterotygodniowego lockdownu. To samo rozważa kanclerz Niemiec. W Hiszpanii już obowiązuje stan wyjątkowy. Przerażeni skutkami restrykcji dla gospodarki Włosi wychodzą na ulice. W Turynie i Rzymie w nocy z wtorku na środę płonęły samochody.