Onet: Jaki ma sens dzisiaj robienia tak ogromnej liczby testów, kiedy coraz częściej słyszymy, że dochodzi do pomyłek, zwłaszcza gdy nie ma leku na COVID-19?
Prof. Krzysztof Simon: Jest bardzo wiele czynników, które wywołują infekcje górnych dróg oddechowych. Obecnie dominuje epidemia COVID-19, ale nie każdy, kto ma infekcję choruje na COVID-19. Większość infekcji, poza grypą, wywołują wirusy, które nie są śmiertelne i niebezpieczne, a SARS-CoV-2 nie dość, że jest bardzo zaraźliwy, to jednak wywołuje chorobą śmiertelną dla co najmniej 4 procent ludzi, a wśród starszych do 20 procent. Oczywiście śmiertelna jest też grypa, ale na grypę mamy leki i szczepionkę.
W związku z tym, żeby wyłapać przypadki zakażeń, trzeba szybko wykonywać testy i chore osoby izolować domowo lub szpitalnie. I to jest argument, który trudno odrzucić.
Z czego wynikają czasami błędne wyniki testów?
Każdy test ma określoną czułość. Test molekularny trójgenowy ma wysoką czułość i swoistość diagnostyczną i jednoznacznie określi, czy jest pani zakażona, a prezentowane dolegliwości są wynikiem COVID-19, choć mogą być mieszane z powodu innych chorób, m.in. astmy.