Sieci handlowe spodziewają się w godzinach popołudniowych kolejnej fali spanikowanych klientów, którzy dopiero po wyjściu z pracy ruszą na zakupy. Przedstawiciele firm mówią, że sklepy nie były przygotowane na taki atak paniki, wiele z nich nie ma wielkich magazynów, a towary są dostarczane z centrów logistycznych. Jak już pisaliśmy według danych firmy Nielsen w ostatnim tygodniu lutego wartość koszyka na zakupach FMCG wzrosła 17 proc., na podobnym poziomie zarówno dla produktów spożywczych jak i kosmetyków oraz chemii – zarówno w stacjonarnych sklepach jak i w sieci.
Czytaj także: Rząd nie planuje zamykania sklepów. To tylko fakenews
W tym czasie sprzedano blisko 480 tys. sztuk żeli antybakteryjnych do rąk. W porównaniu do tego samego tygodnia rok wcześniej wzrosła sprzedaż środków czystości, mydła o 66 proc. i papieru toaletowego 24 proc. Polacy kupowali również więcej suchych produktów spożywczych mąki 84 proc., ryżu o 95 proc. czy makaronu o 65 proc. Nawet w hipermarketach pracownicy nie nadążają z uzupełnianiem półek. Kolejne tygodnie przyniosą jeszcze wyższe wzrosty sprzedaży, ponieważ zarówno w sklepach stacjonarnych jak i internetowych z żywnością widać lawinowy wzrost liczby klientów jak i również wysoki wzrost wartości transakcji.
Czytaj także: Polacy robią zapasy w sieci. E-sklepy się korkują
- Gwałtowny wzrost sprzedaży nastąpił w ostatnim tygodniu lutego i sytuacja się utrzymuje. W dalszym ciągu na wysokim poziomie pozostaje wartość koszyków zakupowych, które wzrosły o ponad 25 proc. względem początku roku, jak również średniej z 2019 – mówił „Rzeczpospolitej" Jacek Palec, prezes Frisco.pl. - Wzrost ten wynika wprost ze zwiększonej liczby produktów w koszyku. Dotychczas w jednym zamówieniu znajdowało się średnio 60 sztuk, obecnie ok. 70. W analizowanym okresie zwiększyła się nie tylko wartość i wielkość koszyków, ale również ogólna liczba zamówień, a także liczba nowych klientów, którzy nie korzystali do tej pory z naszych usług – dodaje.