Stawki w imporcie zastępczych pasz roślinnych: śruty rzepakowej, makuchów z nasion bawełny, wytłoków słonecznikowych i mączki z nasion palmowych zostaną zniesione od 1 stycznia — podał na swym portalu resort finansów w Pekinie.
Wojna handlowa Stanów z Chinami rozregulowała światowy rynek soi, bo Chiny przestały praktycznie kupować to ziarno w Stanach po nałożeniu na nie w lipcu dodatkowego cła 25 proc. Chiny wznowiły wprawdzie częściowo ten import, ale stawki od innych nasion oleistych z Ameryki nadal obowiązują, więc zniesienie ich z pasz zastępczych może poprawić dostawy dla hodowców trzody chlewnej i bydła.
Stany są drugim dostawą soi do Chin, w 2017 r. jej eksport wyniósł 12 mld dolarów. Chiny wytłaczają z niej olej kuchenny i przerabiają resztę na paszę dla największego na świecie stada świń. Władze usiłowały wcześniej zmniejszyć zawartość białka w paszach i sprowadzały więcej pasz zastępczych, aby zmniejszyć zależność od importu amerykańskiej soi.
- To są zasadniczo przygotowania do ciężkich czasów, bo zakupy amerykańskiej soi nie zwiększyły się, na razie ograniczają się do kupowania jej przez firmy państwowe. Wprawdzie import pasz alternatywnych nie jest ogromny, ale mogą zastępować soję. Zniesienie cła na nie zapewnia końcowym odbiorcom więcej opcji — stwierdziła analityczka w szanghajskiej JC Intelligence, Monica Tu.
Nie tylko pasze
Z nowym rokiem zostaną obniżone do zera również stawki celne od niektórych składników wyrobów farmaceutycznych — poinformował resort finansów. Aby zwiększyć łączny import władze zmniejszyły do nieco ponad 700 z ponad 900 liczbę towarów objętych tymczasowym cłem. Chiny utrzymają stawkę 1 proc. w imporcie silników lotniczych, aby wspierać własną produkcję samolotów.
