Wpływy podatkowe w przyszłorocznym budżecie państwa mają wynieść ok. 369 mld zł, czyli 15,6 proc. PKB. To nieco mniej niż w recesyjnym 2020 r. (15,7 proc.) i wyraźnie mniej niż w 2019 r., gdy sięgały 16,2 proc. PKB – wynika z projektów ustaw budżetowych na ten i przyszły rok.
Czytaj także: Ogromny deficyt, ale bez podwyżek podatków
Pokazuje to, że choć w 2021 r. będziemy już (najprawdopodobniej) po pandemicznym kryzysie, to kasa państwa będzie jeszcze długo odczuwać jego skutki.
Największym problemem może być VAT. – Dochody z tego podatku zmniejszą się nie tylko w relacji do PKB, ale też w relacji do szeroko pojętej bazy podatkowej z ok. 10,6 do 10 proc. – szacuje Aleksander Łaszek, główny ekonomista Fundacji FOR. – Oznacza to, że pogorszy się ściągalność tego podatku. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, zawsze tak się dzieje w sytuacjach kryzysowych. Zresztą od dawna w FOR podkreślaliśmy, że chociaż rząd przypisuje sobie wszystkie zasługi, jeśli chodzi o uszczelnienie systemu podatkowego, to tylko po części był to efekt działań rządu, a po części – dobrej koniunktury. Teraz mamy tego potwierdzenie – zaznacza Łaszek.
– Luka w VAT ponownie wzrośnie – ocenia też Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP. – Do ok. 17 proc. potencjalnych wpływów, z 12 proc. w 2019 r. Stopień wykonywania obowiązków podatkowych jest zawsze wyraźnie niższy w okresie dekoniunktury niż podczas boomu – wyjaśnia.