Kiełbasa wyborcza, przypadek czy sukces?

Plan rządu, wedle którego w 2020 r. w budżecie państwa nie będzie deficytu, wywołuje skrajnie różne reakcje. Część komentatorów widzi w nim element kampanii wyborczej, inni incydent, który nie oznacza trwałego uzdrowienia finansów publicznych, jeszcze inni sukces premiera Mateusza Morawieckiego.

Aktualizacja: 26.08.2019 12:06 Publikacja: 26.08.2019 11:47

Kiełbasa wyborcza, przypadek czy sukces?

Foto: Bloomberg

O tym, że wedle rządowych planów w 2020 r. dochody państwa w pełni pokryją wszystkie jego wydatki, jako pierwsza poinformowała w poniedziałek „Rzeczpospolita”.

„Budżet państwa bez deficytu! To byłoby najważniejsze osiągnięcie polityki makroekonomicznej w Polsce od co najmniej dekady” – skomentował na Twitterze Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

W porannym „Dzienniku ekonomicznym” ekonomiści tej instytucji ocenili, że „taki scenariusz jest realny, zakładając utrzymanie solidnego (bliskiego potencjalnego) wzrostu gospodarczego, dalszą poprawę ściągalności podatków oraz duże dochody o charakterze jednorazowym”.

Czytaj także: Budżetowa schizofrenia

O jakie dochody chodzi? Przede wszystkim o około 13 mld zł z tytułu opłat za przeniesienie oszczędności z OFE na Indywidualne Konta Emerytalne oraz 6,5 mld zł z aukcji uprawnień do emisji CO2. Według ustaleń „Dziennika Gazety Prawnej”, w projekcie budżetu na 2020 r. nie ma bowiem części propozycji na zwiększenie wpływów do budżetu, które pojawiły się kwietniowej aktualizacji Wieloletniego Planu Finansowego Państwa. Rząd nie zaplanował podwyżki akcyzy na tytoń i alkohol, likwidacji limitu składek na ZUS, podatku handlowego ani podatku cyfrowego.

W tym kontekście pojawiają się komentarze, że bez propozycji z WPFP na zwiększenie dochodów państwa projekt budżetu na 2020 r. jest niewykonalny, a jego ogłoszenie jest „kiełbasą wyborczą”. Po wyborach projekt zostanie urealniony i znów pojawi się w nim deficyt.

„Naszym zdaniem realizacja zrównoważonego budżetu w 2020 r. będzie trudna, ale nawet jeśli pojawi się deficyt, to nie powinien on być znaczący (poniżej 1 proc. PKB)” – napisali w komentarzu ekonomiści Santander Bank Polska.

Ekonomiści z ING Banku Śląskiego zwrócili z kolei uwagę na to, że nawet jeśli rządowi uda się osiągnąć zrównoważony budżet centralny, to w całym sektorze finansów publicznych prawdopodobnie nadal będzie deficyt, który może wynieść 1,3 proc. PKB. Te wyliczenia analitycy ING opierają właśnie na założeniu, że rząd nie zdecyduje się na zniesienie limitu składek na ZUS.

Komentatorzy podkreślają też, że jeśli rząd będzie dążył do zrównoważonego budżetu za wszelką cenę, to odbije się to negatywnie na koniunkturze w polskiej gospodarce.

„Można pokazać zrównoważony budżet bez sięgania po najłatwiejsze z działań wskazanych w WPFP” – zauważyli na Twitterze ekonomiści z mBanku. „Z drugiej strony oznaczałoby to wyraźne zacieśnienie polityki fiskalnej w przyszłym roku. Jeśli informacje prasowe się potwierdzą, powinno to być podstawą do obniżenia prognoz wzrostu PKB w 2020 r.” – dodali.

W ocenie Jakuba Sawulskiego, ekonomisty z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, rząd nie zdecyduje się na tradycyjnie rozumiane zacieśnienie polityki fiskalnej, które mogłoby uderzyć w gospodarkę. Ekonomista wyjaśnił na Twitterze, że możliwe jest osiągnięcie w 2020 r. zrównoważonego budżetu dzięki jednorazowym operacjom i „zabiegom księgowym wypychającym deficyt poza budżet”, takim jak „pożyczki do ZUS zamiast dotacji i/lub zmniejszenie dotacji/subwencji samorządom”.

Budżet i podatki
W budżecie brakuje dużo pieniędzy. Czy podobnie będzie w 2025 roku?
Budżet i podatki
Dziura w budżecie ciągle rośnie. Są nowe dane
Budżet i podatki
Rok rządu: Andrzej Domański z oceną niejednoznaczną
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku