„W kraju trzeba zapłacić za to w sumie nawet 10 tys. zł, na Ukrainie zaledwie jedną trzecią tej kwoty. Wprawdzie trzeba doliczyć koszty przejazdu, jedzenia i noclegu, ale to i tak się opłaca" – to wszystko wyliczenia bohaterek reportażu o turystyce stomatologicznej z podkarpackiego serwisu Nowiny24.
– Turystyka medyczna, o której mówi się od wielu lat, także w kontekście Polski jako popularnej destynacji, nie jest zjawiskiem masowym. Dla mnie ma same wady i porównałbym ją z „rosyjską ruletką" – ocenia dr n. med. Tomasz Maria Kercz, lekarz stomatolog i redaktor naczelny portalu specjalistycznego Dentonet. – Aby została podjęta decyzja o terapii za granicą, cena wyjazdu obejmująca przelot, pobyt oraz koszty leczenia musi być łącznie niższa niż w kraju, z którego przybywa pacjent. Niebagatelne znaczenie ma także utrudniona kontrola pozabiegowa czy dochodzenie ewentualnych roszczeń po leczeniu przeprowadzonym poza krajem zamieszkania.