Samolot, boeing 767-300 linii lotniczej należącej do koncernu TUI, TUIfly, miał odlecieć 15 sierpnia o 9 rano, ale okazało się, że maszyna ma usterkę i pasażerom, którzy siedzieli przez godzinę w samolocie polecono opuścić maszynę. Zdenerwowani nie chcieli początkowo opuścić płyty lotniska, a potem czekali na lotnisku, gdzie pomocy udzielali im pracownicy portu, bo z przedstawicielami TUI było bardzo trudno się skontaktować. Potem dostali od touroperatora do wyboru: nocleg w hotelu na Lotnisku Chopina i oczekiwanie na odlot, bądź rezygnację z wyjazdu. W tym czasie TUIfly, szukał części zamiennej do naprawy i starał się równolegle znaleźć inną maszynę, która mogłaby polecieć do Punta Cana. Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rzeczpospolita”, w centrum operacyjnym TUIfly w Amsterdamie, w szczycie sezonu znalezienie wolnej maszyny okazało się niemożliwe.