Banki chciały przeprowadzić na szeroką skalę podwyżki opłat i prowizji już rok temu, zaraz po wprowadzeniu nowego podatku od instytucji finansowych, ale kiedy zmianę cennika zapowiedział państwowy PKO BP, prezesi banków zostali wezwani do sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Posłowie doszukiwali się w podwyżkach przerzucenia podatku bankowego na klientów. Ich akcja opóźniła falę podwyżek o kilka miesięcy, ale jej nie zapobiegła.
Ruszyła fala
W ostatnich tygodniach doszło do prawdziwego wysypu zwyżek stawek. Dotyczą m.in. części przelewów, wypłat z bankomatów, kosztów prowadzenia rachunków oszczędnościowych czy kart bankowych. W różnym zakresie podwyżki wprowadziły największe banki w Polsce, m.in. PKO BP, Pekao, BZ WBK, mBank, ING Bank Śląski i Citi Handlowy. Niedawno Konto Zawsze Darmowe wycofał Bank Pocztowy, zaś od końca marca opłaty za pobranie pieniędzy z bankomatów dotkną klientów Aliora (zmiany będą dotyczyły również klientów przejętego przezeń BPH).
Banki w ten sposób próbują zrekompensować sobie przynajmniej część z ok. 3,5 mld zł rocznego ubytku zysku netto z powodu podatku bankowego, a także 1,5 mld zł przychodów w efekcie obniżki stawek interchange (prowizje od transakcji kartami).
Mimo to wynik z opłat i prowizji dla banków w 2016 r. przyniósł spore rozczarowanie. W okresie styczeń–listopad (najświeższe dane) w skali całego sektora zmalał o 5,7 proc., do 11,47 mld zł, choć jeszcze na początku roku banki liczyły na wzrost o blisko 7 proc.
– Główną przyczyną spadku wyniku z opłat i prowizji banków było dostosowanie się do nowych wymogów prawa ubezpieczeniowego dotyczących zasad sprzedaży ubezpieczeń grupowych oraz słabość rynku kapitałowego powodująca spadek wycen aktywów, a zatem także opłat od zarządzania nimi i prowizji ze sprzedaży produktów inwestycyjnych – tłumaczy Kamil Stolarski, analityk Haitong Banku.