***
Dlatego profesorowie z British Columbia twierdzą, że uprawiana dzisiaj psychologia zajmuje się prawie wyłącznie „dziwnymi ludźmi" – weird people. Słowo weird (ang. dziwny) jest w tym przypadku zręcznym akronimem od Western, Educated, Industrialized, Rich, and Democratic. Henrich, Heine i Norenzayan twierdzą więc, że psychologia zajmuje się bardzo specyficznymi – w skali globu – społecznościami, takimi, które należą do świata Zachodu, są dobrze wykształcone, uprzemysłowione, bogate i demokratyczne. Istota problemu polega jednak na tym, że „główne czasopisma naukowe i podręczniki akademickie rutynowo w publikowanych wynikach badań uogólniają swoje tezy do wszystkich »istot ludzkich« albo »ludzi«, czyniąc to w oparciu o badania wykonane wyłącznie z udziałem należących do WEIRD studentów".
A zatem obiektywni z definicji badacze, pracując na bardzo podobnej do siebie próbie badanych, dokonują całkowicie nieuprawnionych uogólnień dotyczących pracy ludzkiego umysłu i ludzkich zachowań, a potem przyjmują je za naukową normę, według której oceniane są zachowania całej ludzkiej populacji. Tymczasem – podkreślają uczeni – „osobnicy WEIRD częstokroć mogą być najgorszą populacją do tego, by wyprowadzać z niej uogólnienia (...) najgorszą subpopulacją, którą jest sens studiować, aby wyprowadzać z niej generalizacje dotyczące gatunku Homo sapiens".
Problemem nie jest więc samo istnienie osobników WEIRD. Jest to liczna i ważna grupa społeczna w skali świata. Mieści się w niej również spora część społeczeństwa polskiego. Natomiast naprawdę poważnym problemem jest to, że jej przedstawiciele często uważają swoje poglądy za jedynie słuszne. Rzecz jasna przydarza się to prawie każdej grupie ludzkiej. Jednakże, primo, żadna inna społeczność nie ma takich wpływów politycznych, ekonomicznych i medialnych jak populacja WEIRD. Secundo, często uważa ona swoje poglądy za potwierdzone przez naukę, a więc uniwersalne, absolutne, niepodlegające dyskusji i takie, które pozwalają, by narzucać je innym.
Problem ten w różnym stopniu dotyczy różnych mniejszych społeczności, które wspólnie tworzą populację „dziwnych ludzi". Dlatego – posługując się metodą badaczy z University of British Columbia – w ramach „WEIRD people" chciałbym wyodrębnić stosunkowo niewielką podgrupę – tych „naj-WEIRD", „najdziwniejszych" – która w życiu całej społeczności WEIRD pełni istotną funkcję. Nazwałbym ją grupą osobników SAP – akronimem pochodzącym od słów Successful (często Single), Agnostic (często Atheist) i Progressive. Chodzi mi więc o grupę ludzi, którzy odnieśli w życiu sukces, którzy nie wierzą w Boga, ale wierzą głęboko w postęp ludzkości. Gwoli uczciwości, trzeba też dodać, że w angielskim slangu sap – delikatnie mówiąc – znaczy „niemądry" czy „łatwowierny". Ta „niemądrość" nie wynika, rzecz jasna, z faktu odnoszenia sukcesów ani też z niewiary w Pana Boga. Jest ona przede wszystkim powiązana z wiarą w postęp oraz przekonaniem, że poglądy SAP są jedynie słuszne i obiektywne, bo potwierdzone przez naukę (acz jestem przekonany że fakt odniesienia osobistego sukcesu, a także niewiara w Boga ułatwiają akces do tej „progresywnej" formy wiary).
Osobnicy SAP tworzą elitę społeczności WEIRD. To oni w ostatnich stuleciach dominują w mediach i na uniwersytetach. To oni tworzą intelektualne mody i kształtują opinię publiczną. To oni mają znaczący wpływ na politykę i proces kształtowania legislacji w krajach Zachodu.
To właśnie osobnicy SAP – często ludzie niezwykle wybitni – jak wynalazca telefonu Graham Bell, pisarze George Bernard Shaw czy Herbert George Wells, sławny ekonomista John Maynard Keynes, dyplomaci, społecznicy oraz podwójni nobliści, np. Alva i Gunnar Myrdalowie (a w Polsce, acz z mniejszą dozą radykalizmu, Ludwik Krzywicki, Tadeusz Boy-Żeleński czy Janusz Korczak), zajmowali się w zeszłym stuleciu propagowaniem „naukowej eugeniki", która zamiast „lepszej gatunkowo ludzkości" przyniosła światu „naukowy rasizm" i – jak zauważał w tekście „Lekcja biologii" Czesław Miłosz – „wytworzyła pewien ogólny klimat, w którym mógł powstać pomysł bezwzględnej likwidacji milionów ludzkich istnień dla celów rzekomej społecznej higieny". Oprócz straszliwej patologii nazizmu trzeba też pamiętać o powszechnych wówczas eugenicznych prześladowaniach, które wspierała opinia publiczna w krajach WEIRD: o więzieniu bez sądu, o przymusowej sterylizacji lub lobotomii oraz o sankcjonowanej przez państwo dyskryminacji setek tysięcy niewinnych osób, w czym celowały USA i Australia, Szwecja i Norwegia, ale problem ów dotyczył także wielu innych państw Zachodu. (...)