To, co kupują, by móc z tego prawa korzystać, jest tajne. To, czy z tego prawa korzystają w stosunku do was, też jest tajne – nie możecie się dowiedzieć nie tylko tego, czy jesteście, ale czy kiedyś byliście podsłuchiwani.
Podobna afera wybuchła w 2009 r. Służby nagrywały wówczas rozmowy dziennikarzy, a potem zrobiły „przeciek", ujawniając, co nagrały przy okazji toczącego się procesu cywilnego pomiędzy ówczesnym wiceszefem ABW a słynnym dziennikarzem „śledczym". ABW w swoim komunikacie stwierdziła, że wszystko odbyło się legalnie, bo „obowiązujące w Polsce reguły państwa demokratycznego uniemożliwiają ABW stawianie się ponad prawem i wpływanie na działalność i decyzje sądów i prokuratury". To chyba oczywiste!