Od kilku tygodni jest coraz silniejsze wrażenie, że w tym kierunku skręciła debata na temat głosowania decyzji o powiększeniu zasobów własnych Unii, a w zasadzie nad Europejskim Funduszem Odbudowy i polskim Krajowym Planem Odbudowy. Dla wszystkich uczestników sporu to głosowanie stało się wehikułem dla realizacji własnych celów i interesów. To zrozumiałe. Tak działa polityka. Ale jednocześnie w sytuacji tak poważnej bardzo poważne mogą być jej konsekwencje. I to na długie miesiące, a być może i lata. Jak powiedział niedawno rzecznik rządu Piotr Müller, jest prawdopodobne, że do głosowania dojdzie w maju – być może za kilka tygodni. Zegar tyka.