Zawieszenie poboru i wprowadzenie armii zawodowej minister obrony narodowej Bogdan Klich zapowiedział na początku roku. – Przewidywaliśmy, że proces profesjonalizacji spowoduje, iż potencjalni kandydaci do armii zawodowej mogą wręczać łapówki, by się do niej dostać – mówi płk Marek Baranowski, szef Zarządu Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej.
To, że takie zjawisko się nasila, ujawniliśmy w sobotnim wydaniu internetowym „Rz”.
Na podstawie informacji od żandarmów kilka dni temu policja zatrzymała lekarza, pułkownika w stanie spoczynku z Terenowej Wojskowej Komisji Lekarskiej w Warszawie. Jest podejrzewany, że za łapówki wystawiał żołnierzom i kandydatom pozytywne opinie lekarskie.
– Nawiązaliśmy współpracę z policją, ponieważ lekarz nie podlega orzecznictwu sądów wojskowych, i jej przekazaliśmy informację – mówi płk Baranowski. Policjanci dwukrotnie wręczyli lekarzowi kontrolowaną łapówkę.
Już wcześniej żandarmeria miała kilka podobnych przypadków. – Wiedzieliśmy, kto wręczył pieniądze i kto je przyjmował. Na dodatek te osoby na początku przyznawały się do przekazania łapówki. Jednak później wycofywały się z zeznań – opowiada pułkownik. – Dlatego zmieniliśmy taktykę. Tak jak w przypadku lekarza z Warszawy, wspólnie z policją wręczaliśmy łapówkę kontrolowaną. W ten sposób sąd ma udokumentowane dowody przestępstwa.