„Ustawa nie powinna zostać uchwalona, ponieważ jej uchwalenie ma służyć obejściu przepisów konstytucji dotyczących stanu klęski żywiołowej” – pisze w opinii dla Senatu prof. Ryszard Piotrowski. Znany konstytucjonalista ostro rozprawia się z ustawą, która miała pozwolić przeprowadzić w końcu wybory.
Posłowie PiS wnieśli projekt, a Sejm błyskawicznie go uchwalił po klapie wyborów, które miały być zorganizowane wyłącznie korespondencyjnie. Nowa ustawa przewiduje wybory „hybrydowe”, czyli zarówno w lokalach wyborczych pod ścisłym reżimem sanitarnym, jak i listownie.
Kandydaci, którzy mieli wziąć udział w wyborach 10 maja, niemal z automatu mają zostać uznani za zarejestrowanych. – Projekt przewiduje czytelne, jasne reguły, zgodne z konstytucyjnymi zasadami powszechności wyborów, bezpośredniości wyborów, tajności głosowania i równości – zachwalał w Sejmie przedstawiciel wnioskodawców Przemysław Czarnek z PiS.
Projekt trafił do Senatu, który w czwartek ma przeprowadzić pierwsze czytanie. Z opinii, które spływają do izby, wynika, że projekt ani nie przewiduje „jasnych reguł”, ani nie jest konstytucyjny.
Miażdżąca krytyka
Z opinii prof. Piotrowskiego wynika, że ustawa jest w całości niezgodna z siedmioma przepisami konstytucji. Z sześcioma mają być z kolei niezgodne poszczególne artykuły ustawy. Przykłady? Złamanie konstytucji ma polegać m.in. na naruszeniu zasady ochrony zaufania obywatela do państwa i zasady przyzwoitej legislacji. W związku z narażeniem obywateli na zakażenie ustawa ma z kolei gwałcić przepis konstytucji mówiący o tym, że „władze publiczne są obowiązane do zwalczania chorób epidemicznych”.