Rz: Czy wiedział pan, że w czwartek krzyż zniknie sprzed pałacu?
Paweł Deresz: Nie byłem o tym informowany, ale akurat nie uważam, że powinno się mnie o tym informować. Sprawa krzyża nie jest moją sprawą, bo ten krzyż ma charakter polityczny.
Jak pan ocenia sposób, w jaki krzyż znalazł się w kaplicy pałacu?
Uważam to za słuszne posunięcie. Poprzednia próba przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny zakończyła się awanturą. Zachodziła więc obawa, że zastosowanie podobnego scenariusza tym razem też zakończy się niepotrzebnym zamieszaniem. Chciano tego uniknąć i sądzę, że forma, w jakiej się to odbyło, pozwoliła na spokojny charakter jego przeniesienia.
Jest pan jednym z członków inicjatywy części rodzin, które skierowały list do prezydentowej Anny Komorowskiej, by krzyż przeniesiono do Smoleńska. Gdzie według państwa powinien się on docelowo znaleźć?