Władze PO chcą, by kujawsko-pomorskie struktury tej partii wyciągnęły konsekwencje wobec kandydata tej partii na posła Tomasza Hardyk, doradcy wicewojewody kujawsko-pomorskiego Zbigniewa Ostrowskiego.
Młody działacz PO z Bydgoszczy uważany tam za zaufanego człowieka ministra Radosława Sikorskiego w sobotę, komentując na komunikatorze Twitter zorganizowaną w Warszawie konwencję wyborczą PiS stwierdził: "Wystarczą dwa antyniemieckie zdania i pisowskie bydło dostało spamów" (pisownia oryginalna, prawdopodobnie chodziło o spazmy - red).
Po tym jak „Rz" w relacji z konwencji PiS przytoczyła również i komentarz Hardyka, sprawa wywołała burzę w Bydgoszczy. Wyjaśnień zażądali kujawsko-pomorscy samorządowcy PiS i SLD oraz lokalne media.
Zbigniew Ostrowski, wicewojewoda kujawsko-pomorski po publikacji „Rz" wezwał Hardyka „ na dywanik". W rozmowie z dziennikarzami powiedział, że „zdyscyplinował swojego doradcę".
- Odbyłem bardzo jednoznaczną w swojej formie rozmowę z Tomaszem Hardykiem. Mogę zapewnić, że takie sytuacje się nie powtórzą - powiedział wicewojewoda w wywiadzie dla Polskiego Radia Pomorza i Kujaw. Dodał też, że jego doradca dostał „żółtą kartkę". Sam Tomasz Hardyk na antenie radia PIK przeprosił za swój twitterowy wpis. – We wpisie znalazły się obraźliwe stwierdzenia, za które serdecznie przepraszam wszystkich, którzy poczuli się tym wpisem obrażeni. Nie chciałbym do tego tematu wracać - mówił kandydat PO na posła.