Szokującą hipotezę o tym, że system odprowadzania ścieków w oczyszczalni „Czajka" mógł zostać uszkodzony na skutek „sabotażu lub innego działania o charakterze terrorystycznym", postawił zarząd Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie w zawiadomieniu do prokuratury.
Jednak, jak ustaliła „Rzeczpospolita", oględziny zniszczonego tunelu, przeprowadzone na miejscu przez policjantów i prokuratorów, tej wersji przeczą – nie znaleziono nic, co wskazywałoby na celowe uszkodzenie instalacji.
Kolektor to dwa rurociągi (każdy o średnicy 160 cm) schowane w tunelu znajdującym się pod dnem Wisły, którymi do „Czajki" przesyłane są ścieki z lewobrzeżnej Warszawy. Awaria nastąpiła w sobotę, 29 sierpnia. Jedna z rur rozszczelniła się na 750. tubbingu (pierścienie tunelu) – idąc od strony praskiej.
Wybuchu nie było
MPWiK twierdziło, że mogło do tego dojść wskutek przestępstwa, bo przegląd rury, która zawiodła, zakończył się 28 sierpnia, czyli na dzień przed awarią, a eksperci nie znaleźli niczego niepokojącego.
W czwartek śledczy na miejscu dokonali oględzin zniszczonej kanalizacji. Policjanci – w tym doświadczony pirotechnik – i dwaj prokuratorzy weszli do tunelu jednocześnie z dwóch stron – od strony lewobrzeżnej (ul. Farysa) oraz praskiej (Zakładu Świderska), posuwając się naprzód.