ABW szarpie Latkowskiego. Relacja z akcji ABW we Wprost

Nie pomogły posiłki wzywane przez ABW i prokuraturę, a w kluczowym momencie policja odmówiła wykonania poleceń. W ten sposób służbom nie udało się przeszukać wszystkich komputerów dziennikarzy "Wprost"

Aktualizacja: 20.06.2014 08:25 Publikacja: 19.06.2014 11:44

ABW szarpie Latkowskiego. Relacja z akcji ABW we Wprost

Foto: ROL

Napięcie w redakcji tygodnika, który opublikował taśmy kompromitujące członków rządu, polityków PO i wysokich urzędników państwowych, rosło wczoraj od 13, by osiągnąć swoją kulminację ok. 23. To wtedy dowodzący akcją oficer ABW poinformował, że przerywa czynności "na własną odpowiedzialność". Dziennikarze "Rz" byli świadkami kluczowych wydarzeń, które rozgrywały się od godziny 19.

Przeczytaj też

stanowisko premiera w sprawie wydarzeń we "Wprost"

Co było powodem zajść, które na żywo we wszystkich telewizjach informacyjnych obejrzała cała Polska? Funkcjonariusze ABW w towarzystwie prokuratora Józefa Gacka weszli do redakcji po raz pierwszy około godziny 13. Działali na mocy postanowienia Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga, która domagała się, by dziennikarze wydali nośniki zawierające rozmowy polityków nagrane w restauracjach "Sowa i Przyjaciele" oraz Amber Room w Warszawie.Jak przeczytał potem zgromadzonym dziennikarzom redaktor naczelny "Wprost" Sylwester Latkowski postanowienie było efektem doniesienia jednego z nagranych polityków - nadzorującego ABW szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza.

ABW w redakcji „Wprost”

Sprawa natychmiast stała się publiczna, bo sytuację relacjonowały w mediach społecznościowych osoby obecne w redakcji.

Prokurator Jacek Gacek w siedzibie Wprost: pic.twitter.com/csTL6kPXG2

Po kilkudziesięciu minutach pod siedzibą tygodnika pojawili się dziennikarze stacji informacyjnych.

Po odmowie wydania chronionych tajemnicą dziennikarską materiałów, kierownictwo redakcji zorganizowało konferencję prasową. Stąd kolejna wizyta wzmocnionej ekipy realizacyjnej (wraz z postanowieniem o sprawdzeniu komputerów konkretnych dziennikarzy), która nastąpiła po kilku godzinach wywołała zdumienie.

Gdy czynności rozpoczęły się po raz drugi, do "Wprost" dotarło już kilkudziesięciu dziennikarzy z innych redakcji, a stacje informacyjne transmitowały na żywo kolejne działania prokuratorów. Praca nad kolejnym numerem została przerwana. - To wygląda jak działania służb na Białorusi - komentowali dziennikarze tygodnika, którzy zostali w redakcji, czekając na rozwój wydarzeń. - Nie żyjemy w kraju Putina ani na Białorusi - mówił zaś pełnomocnik "Wprost" mecenas Jacek Kondracki, a wypowiedź za agencją AP, zacytowały światowe media.

Media w redakcji "Wprost" pic.twitter.com/3tlHwSOajp

Pierwszą eskalacją napięcia było wręczenie naczelnemu prokuratorskiego postanowienia. Odbyło się w pokoju Latkowskiego, z którego funkcjonariusze bezskutecznie próbowali wyprosić dziennikarzy. W ich obecności szef "Wprost" odmówił wydania materiałów, przekonując, że mogłyby one zdradzić informatorów, których dziennikarz (zgodnie z prawem prasowym) ma obowiązek chronić. Podobnego zdania byli politycy, którzy w tym czasie dotarli do redakcji. Byli to: burmistrz Ursynowa Piotr Guział, posłowie Twojego Ruchu Artur Dębski, Nowej Prawicy Przemysław Wipler i Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. Dwaj ostatni zostali do końca.

Wtedy nastąpił pat. Wykonujący czynności zażądali od redakcji, by wyprosiła z budynku dziennikarzy z innych mediów. Spotkali się z odmową. Prokurator i funkcjonariusze ABW zamknęli się wraz z kierownictwem redakcji. Po kilkudziesięciu minutach do dziennikarzy wyszedł wicenaczelny Michał Majewski. - Zdaje się, że nie mają technika, który znałby się na komputerach firmy Apple - rozbawił zgromadzonych.

Ale w redakcji pojawiła się w policja. Jej asysta towarzyszyła prokuratorom i ABW w przeszukiwaniu dysków kolejnych wymienionych w postanowieniu dziennikarzy. Każdy ruch tej grupy śledzony przez aparaty i kamery wyglądał groteskowo. Prokuratorzy legitymowali się na żądanie zgromadzonych, policjanci odmawiali.W redakcji oprócz mediów zaczęły pojawiać się osoby postronne i przedstawiciele organizacji pozarządowych.

Swój pokój na chwilę opuścił Latkowski i zaapelował do zespołu. - Patrzcie co robi ABW. Oni mogą przy okazji sprawdzenia, chcieć skopiować całą zawartość dysków - ocenił. Poinformował też dziennikarzy o stanowisku redakcji, które (według jego relacji) ignorował prokurator. - Wydamy nagrania jeśli z tajemnicy dziennikarskiej zwolni nas sąd - przekonywał.

W tym momencie wydarzenia nabrały tempa. Ponieważ ABW nie mogła dostać się do laptopa Latkowskiego, jedna z funkcjonariuszek zdecydowała, że zostanie on zabrany, na co naczelny się nie zgodził. Mediację rozpoczęli prawnicy wydawnictwa i wydawca tygodnika Michał Lisiecki.

W tym samym czasie do redakcji próbował wejść kolejny prokurator - Hubert Podolak. W jego kierunku ruszyli wszyscy dziennikarzy, zasypując gradem pytań. - Jest tutaj gorąco, proszę się przesunąć - apelował rozpaczliwie prokurator. Kilkuminutowa blokada zakończyła się skandowaniem: "do domu" i "wolne media". Podolak skapitulował, wychodząc żegnany okrzykami.

Wtedy doszło do najbardziej dramatycznych wydarzeń. Rozgrywały się za ścianą w pokoju naczelnego. Ujawnione potem amatorskie nagrania zrobione przez okno, pokazują jak funkcjonariusze ABW rzucają się na Latkowskiego, przewracają i siłą próbują wyrwać mu laptop.

Wipler z Ikonowiczem wyważają drzwi, a fotoreporterzy robią zdjęcie, na którym widać atak na dziennikarza. Jest ono rozsyłane nie tylko w Polsce.

#media

PL RT

@JakubKrupaFE

: Freedom of press. Security Agency forcing Wprost editor to give laptop - abt tape scandal

pic.twitter.com/ShR7AmZ6O5

Do pokoju wlewa się fala dziennikarzy i to wydarzenia z tego pomieszczenia transmitują teraz wszystkie telewizje.

Część funkcjonariuszy i prokuratorzy pospiesznie opuszcza pomieszczenie. Tych, którzy zostali, Latkowski wskazuje jako agresorów. Jeden z nich próbuje wyjść. Ale Michał Rachoń z Telewizji Republika mówi mu, że dokonał przestępstwa. Prosi o wylegitymowanie się. Gdy ten odmawia, słyszy: - Zostaje, więc pan zatrzymany do przyjazdu policji.

Nerwową sytuację przerywa wkroczenie wyższego rangą funkcjonariusza, który informuje kolegę, że kończą działania. Służby opuszczają redakcję, zostawiając ku uciesze zgromadzonych dokumenty i czarną walizkę z materiałami operacyjnymi. Rachoń przekazał ją dziś na konferencji prasowej premierowi Donaldowi Tuskowi.

ABW chyba coś zostawila w gabinecie szefa Wprost pic.twitter.com/pXzNfnjaw8

Groteskowość sytuacji oddały internetowe żarty.

-Wziąłeś walizkę? -Jaką walizkę? :) Czyli chłopaki z #ABW w redakcji @TygodnikWPROST. :D Miły akcent na koniec dnia! pic.twitter.com/vAohriolIb

Co stało się za zamkniętymi drzwiami. - Policjanci odmówili wykonania polecenia odebrania laptopa. Wtedy do akcji przystąpiła ABW - relacjonują osoby, które stamtąd wyszły.

Dziennikarze dziękują za solidarność kolegom z innych redakcji. - Musimy teraz dokończyć pracę nad następnym wydaniem. Udało im się zdemolować redakcję i zabrać jeden dzień pracy - mówi Latkowski i zapowiada ujawnienie kolejnych nagrań.

Gdy emocje zaczęły opadać, przyszedł czas na refleksję. - Sylwek obdzwonił wszystkich naczelnych, trzeba wywrzeć presję na prokuratorze generalnym Andrzeje Seremecie, by powstrzymał to szaleństwo, bo wejdą nam o 6 rano do mieszkań - mówił Majewski, który kieruje działem śledczym tygodnika.

Napięcie w redakcji tygodnika, który opublikował taśmy kompromitujące członków rządu, polityków PO i wysokich urzędników państwowych, rosło wczoraj od 13, by osiągnąć swoją kulminację ok. 23. To wtedy dowodzący akcją oficer ABW poinformował, że przerywa czynności "na własną odpowiedzialność". Dziennikarze "Rz" byli świadkami kluczowych wydarzeń, które rozgrywały się od godziny 19.

Przeczytaj też

Pozostało 94% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!