Czytaj także komentarz Bogusława Chraboty: „Rzeczpospolita” liderem opinii za 2017 rok
Za co płacił KOD?
Faktury dotyczą usług informatycznych, które firma Kijowskiego miała świadczyć dla KOD. W dokumentach, oprócz standardowych usług, jak opłaty za hosting strony internetowej czy obsługa domeny, znajdują się specjalistyczne czynności serwisowe. Utrzymanie systemu poczty elektronicznej przez trzy miesiące (od grudnia do lutego 2015-2016) wycenione na kwotę 4920 zł (faktura z marca 2016), „odzyskiwanie danych po atakach” o wartości 7072,50 zł w maju. Taka sama kwota widnieje na fakturze z czerwca. Tym razem za „przygotowanie nowych serwisów oraz opracowanie treści”. W maju KOD zapłacił też Kijowskiemu za „przygotowanie migracji danych i usług” (4,797 zł), a w czerwcu za „migrację danych i usług” identyczną kwotę.
Na fakturze z lipca czytamy, że miała miejsce „rekonstrukcja infrastruktury serwisu medialnego”, co pochłonęło 8548,50 zł, a także przygotowano mechanizmy dla masowych stron internetowych – 3321 zł. W ostatnim dokumencie (z sierpnia 2016 r.) na kwotę 6765 zł wyceniono „uzgodnienie i wdrożenie zasad i regulaminów dla serwisów społecznościowych” oraz przebudowę struktury serwisów internetowych na: 5104,50 zł.
W sumie sześć faktur, do których dotarliśmy, opiewa na łączną kwotę 91.143 zł brutto. Osobiście wystawiał je Mateusz Kijowski. – Rzeczywiście otrzymałem do realizacji faktury wystawione przez MKM-Studio dla Komitetu Społeczny „Komitet Obrony Demokracji”. Wszystkie przelewy zrealizowałem – mówi „Rzeczpospolitej” Piotr Chabora, skarbnik KOD. – Przyjęliśmy zasadę, że realizujemy płatności na podstawie faktur, które otrzymujemy od zarządu KOD i koordynatorów regionalnych – dodaje.
Kijowski zmienia zdanie
Mateusz Kijowski o sprawie faktur początkowo nie chciał z „Rzeczpospolitą” rozmawiać. Odsyłał nas do swojego mecenasa. - Zostałem poproszony przez mojego pełnomocnika, żeby podać do niego kontakt w takiej sytuacji i w żaden sposób się nie odnosić. Myślę, że w tej sytuacji jest to najwłaściwsze, bo jak pan się domyśla, wszystko jest oczywiście całkowicie zgodne z prawem – mówił nam w środę przed południem. - Nie byłem w Komitecie Społecznym i nie ja podejmowałem tam decyzje – tłumaczył. Dodawał też, że nie będzie udzielał wyjaśnień, bo „od dłuższego czasu jest nakręcana taka afera, i taka prowokacja”.
Mecenas Jarosław Szczepaniak, pełnomocnik lidera KOD, zapraszał nas do Łodzi na spotkanie i nie chciał się odnieść do sprawy mówiąc, że nie wie, o jakie dokumenty chodzi. Poprosił o ich przesłanie wraz z pytaniami. Na pytania jednak nie odpowiedział. Stwierdził jedynie, że nie jest w stanie ustosunkować się do nich, bo najpierw musi „pozyskać” dokumenty, o które pytamy. Obiecał odpowiedź w „najkrótszym możliwym czasie”.