Polska nie może dać się wypchnąć z tej dyskusji, przeciwnie – powinniśmy aktywnie narzucać jej agendę. Nieprawdą jest bowiem, że jesteśmy w UE osamotnieni z naszą wizją wspólnotowości, wiele innych państw myśli podobnie i mamy szansę wypromować Europę narodów kosztem Europy federalnej.
Kiedy we Francji prezydent Emmanuel Macron zaproponował powołanie wspólnego budżetu strefy euro i jej ministra finansów, powiało grozą podziału UE na strefę szybkiej integracji i peryferia. Kiedy w Niemczech lider SPD Martin Schulz ogłosił plan budowy Stanów Zjednoczonych Europy do 2025 r., wróciło widmo federacji. Dziś oba projekty pleśnieją na śmietniku historii. Europy dwóch prędkości nie będzie, bo nie chcą jej Niemcy, co zapisano w umowie koalicyjnej chadecji i SPD, federacji też nie, gdyż jej promotor pożegnał się z fotelem przewodniczącego SPD i tym samym stanowiskiem wicekanclerza w przyszłym rządzie.