Kawałki Tu-154 w reklamówkach? Burmistrz alarmuje śledczych

Szczątki tupolewa mogą się znajdować w prywatnych rękach. Prokuratura chce wystąpić do rosyjskiego komitetu śledczego o pomoc w ich zabezpieczeniu

Publikacja: 14.03.2012 20:32

Kawałki Tu-154 w reklamówkach? Burmistrz alarmuje śledczych

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Fragmenty rozbitego 10 kwietnia 2010 r. prezydenckiego samolotu i osobiste przedmioty ofiar katastrofy odkrył ostatnio w prywatnym garażu mieszkańca Smoleńska burmistrz warszawskiego Ursynowa Piotr Guział. Do rosyjskiego miasta pojechał w ramach umowy partnerskich gmin.

— Gdy po złożeniu kwiatów staliśmy z urzędnikami ze Smoleńska przy szosie w pobliżu miejsca katastrofy, zatrzymał nas mieszkający niedaleko mężczyzna. Zapytał, czy jesteśmy delegacją z Polski. Potem zabrał nas do garażu i pokazał trzy reklamówki z kawałkami samolotu i fragmentami ubrań — opowiada Guział. — Przekonywał, że to szczątki Tu—154. Chciał je oddać. — Bo to powinno być u Polaków — zaznaczył.

Wczoraj burmistrz złożył w tej sprawie zawiadomienie w  wojskowej prokuraturze okręgowej. Przekazał też zdjęcia przedmiotów.

— Rozpoznaliśmy np. biało-czerwone fragmenty poszycia samolotu, nitowania. To drobne kawałki. Jak usłyszeliśmy, mężczyzna odkupił je od złomiarzy. Za 250 rubli. Ale były też porwane męskie spodnie i inne ubrania — wylicza Guział. — Chciał to oddać za darmo.

Urzędnicy odmówili przyjęcia zawartości toreb, obawiali się bowiem, że zostaną zatrzymani na granicy. A samorządowcy ze Smoleńska zapowiedzieli, że zawiadomią o znalezisku rosyjskie służby.

Prokuratura musi teraz zweryfikować, czy przedmioty pochodzą z katastrofy. Ma wystąpić o pomoc do Rosjan. Zdjęcia od burmistrza mają być dodatkowym argumentem.

Fragmenty rozbitego 10 kwietnia 2010 r. prezydenckiego samolotu i osobiste przedmioty ofiar katastrofy odkrył ostatnio w prywatnym garażu mieszkańca Smoleńska burmistrz warszawskiego Ursynowa Piotr Guział. Do rosyjskiego miasta pojechał w ramach umowy partnerskich gmin.

— Gdy po złożeniu kwiatów staliśmy z urzędnikami ze Smoleńska przy szosie w pobliżu miejsca katastrofy, zatrzymał nas mieszkający niedaleko mężczyzna. Zapytał, czy jesteśmy delegacją z Polski. Potem zabrał nas do garażu i pokazał trzy reklamówki z kawałkami samolotu i fragmentami ubrań — opowiada Guział. — Przekonywał, że to szczątki Tu—154. Chciał je oddać. — Bo to powinno być u Polaków — zaznaczył.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!