– Sytuacja jest patowa. Nie jesteśmy schroniskiem dla zwierząt, tylko ratujemy gatunki zagrożone wyginięciem. Lecz w Korabiewicach niedźwiedzie nie mogą zostać, bo właśnie zmieniają się przepisy. Zwierzęta niebezpieczne, żyjące w niewoli, teraz mogą przebywać tylko w cyrku i zoo – rozkłada ręce wiceszefowa placówki przy ul. Ratuszowej Ewa Zbonikowska.
W Korabiewicach żyją cztery niedźwiedzie. W zeszłym roku z powodu złych warunków weterynaryjnych powiatowy lekarz weterynarii w Żyrardowie skreślił Korabiewice z listy schronisk. Pozwolenie na działalność cofnął też wójt Puszczy Mariańskiej, w której schronisko działa. Prokuratura postawiła byłej właścicielce schroniska zarzuty niewłaściwego zajmowania się zwierzętami. Byłe schronisko przejął właściciel gruntu, zaś fundacja Viva! opiekuje się żyjącymi tam końmi, psami, niedźwiedziami i wilczycą.
– My też pomagamy. W Korabiewicach działa nasza wolontariuszka. Specjaliści z zoo zmienili jadłospis niedźwiedzi, a lekarze od nas je zbadali – mówi dyrektor ogrodu Andrzej Kruszewicz.
Tymczasem do placówki z ul. Ratuszowej mają pretensje przedstawiciele Pogotowia dla Zwierząt. – Wiele razy byłam w Korabiewicach. Podczas tych wizyt widziałam głodne i spragnione niedźwiedzie. Zoo się nimi nie zajmowało, pomimo tego, iż miało taki obowiązek, nie finansowało ich, zostawiło te zwierzęta na 15 lat. I przeciwko porzuceniu tych niedźwiedzi będziemy przed zoo protestowali – mówi Inga Lechowska, organizatorka demonstracji z PdZ.– Przecież na 20 czerwca jest zarezerwowany transport dwóch niedźwiedzi do Warszawy. Przyjmiemy je do czasu, aż nie powstanie w Poznaniu nowy wybieg dla nich – dziwi się Ewa Zbonikowska.