Zwycięstwo Donalda Trumpa zaskoczyło pana?
Nie. Ostrzegałem przed tym od pewnego czasu w europejskiej i amerykańskiej prasie. Mieszkam w wiosce 100 km na północ od Nowego Jorku, w dolinie rzeki Hudson. Wszyscy tu zamierzali głosować na Republikanów. Mówili, że robią to z powodu wysokiej inflacji. Ale inflacji już w USA właściwie nie ma! A walka z nią i tak nie leży w gestii prezydenta. Wspominali więc o drożyźnie, aby ukryć prawdziwy powód: bo nie lubią czarnych. Tu jest wiele hipokryzji. Elektorat trumpowy jest tak naprawdę mocno rasistowski, ksenofobiczny, antyemigracyjny. Intelektualiści w Europie i w Stanach wskazują, że Trump jest faszystą, ma ciągoty autorytarne. Jednak dla jego wyborców ważne jest zupełnie coś innego. On utożsamia pewną wizję tradycyjnej, białej Ameryki. Kamala walcząc o ratowanie demokracji nie zrozumiała, że nie to jest stawką tych wyborów. Powinna była przekonywać wyborców, że i ona będzie bronić amerykańskiej tożsamości. Na całym świecie to już nie podział na prawicę i lewicę definiuje politykę. To samo co w USA widzimy w Indiach, Brazylii czy Polsce.
Jednak z tym samym programem Trump w 2020 roku przegrał…
Z dwóch powodów. Po pierwsze, w naszych czasach wyborcy z definicji są zawiedzeni tymi, którzy rządzą i chcą ich zmienić. Po wtóre, w czasie pierwszej kadencji Trump robił niewiele poza oglądaniem telewizji i jedzeniem hamburgerów. Ale dziś oczywiście Amerykanie o tym zapomnieli i znów na niego głosują.
Tym razem Trump też nic nie zrobi? Zapowiada zemstę na swoich przeciwnikach, wyprowadzenie Ameryki z NATO…
Demokraci twierdzą, że wszystkie te straszne zapowiedzi faktycznie wprowadzi w życie. Ja jednak uważam, że tego nie zrobi, bo on nie ma żadnego programu poza byciem prezydentem. To jest skrajny narcysta. Całe życie, nie tylko w polityce, ale i w biznesie, dużo mówił, ale mało robił. Poglądy ma może w trzech sprawach. Chce powstrzymać Chiny. Z powodów osobistych (zarzuty o korupcję) nie lubi Ukraińców. I jest w 200 proc. za Izraelem. Co do reszty, ma niewielkie możliwości działania. Ameryka to państwo federalne, gdzie stany mają ogromną władze. Jeśli Kalifornia czy Nowy Jork nie będą chciały wdrożyć jakieś decyzji Białego Domu, po prostu tego nie zrobią. Ale także administracja ma ogromne możliwości blokowania decyzji prezydenta. Podobnie armia, która w ostatecznym rachunku podejmie decyzje o przyszłości Ameryki w NATO. A ponieważ uważa, że sojusz atlantycki jest niezbędny dla ochrony interesów USA na świecie, Stany pozostaną w pakcie. Nie inaczej jest z zemstą na mediach: prezydent absolutnie nie ma żadnych możliwości ograniczenia ich swobody. Wystarczy przeczytać pierwszą poprawkę do konstytucji. A gdy idzie o wymiar sprawiedliwości, Trump może mianować sędziów federalnych. Ale to i tak daje mu bardzo mały wpływ na niezależność wymiaru sprawiedliwości. Ojcowie założyciele Stanów o wszystkim pomyśleli, aby zapobiec przejęciu władzy przez dyktatora.
Na Trumpa głosowało bardzo wielu Latynosów. Jak to pogodzić z wizją białej Ameryki?
Ależ Latinosi uważają się za białych! I żywią wyraźną wrogość wobec afroamerykanów, co widać choćby w Kalifornii. Są też bardzo konserwatywni, gdy idzie o aborcję, patriarchalne społeczeństwo, wartości chrześcijańskie. Uważają, że miejsce kobiet jest w domu. Z tych wszystkich powodów przyciągał ich Trump.