Jak mówił dr Mirosław Oczkoś, był moment załamania w kampanii Donalda Trumpa, gdy okazało się, że to z Kamalą Harris zmierzy się w wyborach, a nie z Joe Bidenem. - Widać było, że sztab (Trumpa) jest trochę pogubiony, bo wszystkie armaty były przygotowane na Bidena – zauważył ekspert.
Dodał, że sztab byłego prezydenta potrzebował przynajmniej miesiąca na to, by „znaleźć jakiś sposób, jak postępować z tą Kamalą”. - Pozbierali się szybciej, bo byli już w „trybie wyborczym”. Natomiast z tego, co czytałem, sztab wyborczy Harris był „przeklejony kopiuj-wklej” ze sztabu Joe Bidena – mówił. - Trochę się pomyliłem. Byłem przekonany, że o włos wygra Kamala Harris. Okazało się, że przegrała i to nie było „o włos” - przyznał dr Oczkoś.
Dr Mirosław Oczkoś: Może gdyby wybory były miesiąc wcześniej, wynik byłby inny
Rozmówca Jacka Nizinkiewicza powiedział, że postawienie na naturalność Kamali Harris oraz to, jak kandydatka Partii Demokratycznej różniła się od Donalda Trumpa „dało duży efekt”, co - w ocenie Oczkosia - mogło zwieść sztab wiceprezydent USA. - Założenie było takie, że skoro ona na tle Joe Bidena jest takim powiewem świeżości, to na tym można „dojechać”. Być może gdyby wybory były o miesiąc wcześniej, to wynik byłby inny. Ale w pewnym momencie następuje „zużycie”, bo jak jest zainteresowanie, to ludzie zaczynają dociekać: „kto to jest” - mówił.
Czytaj więcej
- Zamierzamy pomóc uleczyć nasz kraj. Mamy kraj, który potrzebuje pomocy - mówił Donald Trump po tym, jak według prognoz wygrał wybory w Pensylwanii i do wygrania wyborów prezydenckich w USA brakuje mu jedynie czterech głosów elektorskich, których zdobycie jest już tylko formalnością.